Wczoraj wieczorem spokojnie sobie siedzę i oglądam telewizje i wszystko byłoby dobrze, gdyby Sznupek mnie nie rozpraszał.Widzę kątem oka i słyszę jednym uchem jak "targa" nim po chałupie,duzego mieszkania nie mamy,ale wydreptal tak już z 2 kilometry,szura łóżkiem,trzaska drzwiami od szafy,mruczy coś pod nosem.Wreszcie wpada do salonu i krzyczy-zadzwoń do mnie!
No to dzwonie,jeden raz ,drugi,trzeci,juz się domyślam ,ze szuka telefonu-najwyższa pora wkroczyc do akcji.
-Znalazłes?
-Nie znalazłem!
-Nie słyszysz gdzie dzwoni?
-Nie dzwoni!
-Jak nie dzwoni ,jak dzwonie!
-Nie dzwoni-wibruje!Nie mogę namierzyć
-Nie widziałaś go?Nie przekładałaś?
-Ja???
-No tak Ty.Zostawiłem go na łóżku
-Nie widziałam żadnego telefonu
-Pewnie jak się kładłlaś to zrzuciłaś i wpadł nie wiadomo gdzie
-JA???Zrzuciłam???
-Nie wiem jak moglaś nie zauważyc???
Oczywiście wszystko moja wina,zawsze moja wina.Odwrocilam się na pięcie i wróciłam do salonu.Szukanie telefonu tak wyczerpało Sznupka,ze padl na łóżko i po pól godzinie spal jak niemowlak.
Na drugi dzień rano,pytam grzecznie:
-I co znalazles?
-Nie,nie mam pojęcia gdzie go wepchnełaś
-Już ci raz powtarzałam nie widziałam twojego telefonu!W plecaku sprawdzales,w bluzie w kieszeni?
-Gdzieś mi tu w sypialni wibrowało,wiec tu musi być.
-No to dzwon,a ja bede wibracji szukała,bo sam to do końca roku nie znajdziesz.
-Nie mogę,bateria się wyczerpała, teraz to go nigdy nie znajdę.
Juz się brałam za rozbieranie łóżka,juz prawie ściagałam materac-poczekaj!-zatrzymał mnie Sznupek.
-Chyba wiem ,gdzie może być telefon,chociaż to prawie niemożliwe,ale sprawdzę-ściaga z szafy jedno pudlo z dokumentami,drugie z narzędziami -no i prosze!Niemożliwe stalo się możliwym!Z pudła wyciąga telefon.
-Możesz mi wytlumaczyc skąd tam się wziela twoja komórka???
-A wiesz ,jak wczoraj szukałem żarówki i przekładalem te szpargały to musiałem wlożyć przez przypadek.
-Jak mogles zostawić telefon w kartonie z narzędziami???
-Przez Ciebie,bo mnie poganiałaś żebym zmienil ta żarowkę i calkiem straciłem głowę.
-Czyli tak czy siak to moja wina???
-Oj Sznupciuuu -nie czepiaj się szczegółów.Weekend jest,piękna pogoda-przecież nie będziemy się kłócić o pierdoły.
Ręce i cycki opadają!
A Wy?Jak spędziliście weekend?
Oj Momi da się gorzej
OdpowiedzUsuńJak dzisiaj nie dopisałam to poszło ;( oj czasem gubię się w tym internecie, a pytasz jak można włożyć telefon do skrzynki z narzedziami, to ja zapytam jak można wyrzucić do śmieci nową dopiero co kupiona koszulę z metkami,i tylko dlatego że była w reklamówce potraktować ja jako śmieci do wyrzucenia ;( od razu pisze to nie ja to mój syn :( :( :(.A weekend masakra jedna kradzież, jazda do Kraka 250 km na próżno, wyrzucenie koszuli, i jeszcze pare innych zdarzeń ...........
OdpowiedzUsuńheee znajomy temat a raczej tematy :-) Wiecie a jak to jest ze facet otwiera lodówkę i nie widzi masła, które stoi na wprost niego na środkowej polce :-) Te i inne ciekawe rzeczy, a raczej przypadłości natury męskiej, w jakiejś książce ( tylko niestety pamiętam jakiej ??? Chyba za duzo boczku :-) ) zostały sprytnie i zabawnie opisane :-)
OdpowiedzUsuńBeatko wspolczuje weekendowych problemow..:(Mozna sie tylko pocieszac,ze to co najgorsze to juz za nami.
OdpowiedzUsuńMara...szybko sobie przypominaj tytul ksiazki..:)
Ha ha ha
OdpowiedzUsuńMoja kolezanka wrzucila szlafrok do pralki a wnim tel zaczela szukac dopiero jak praniedobiegalo juz konca
Pozdrawiam z rownie upalnych niemiec
Haha... mój weekend upłynął w sumie dość podobnie: "No i musimy znowu jechać do sklepu, bo zgubiłaś śrubki, które rano kupiliśmy!" Razem pojechaliśmy, razem pakowaliśmy nabytki, ale zaginięcie śrubek to oczywiście moja wina... tak samo, jak źle przywiercona roleta do okna przez Maurycego. Ehh, dobrze, że Ci mężczyźni nas mają... na kogo inaczej zwalali by winę ;)
OdpowiedzUsuńJa się czasamni zastanawiam jak oni funkcjonowali, zanim nas poznali..:-p
OdpowiedzUsuń