piątek, 31 sierpnia 2012

Schab w sosie ogórkowo koperkowym i pieczone ziemniaki z rozmarynem

Brzmi przynajmniej jak danie z wykwintnej restauracji, a to tylko piątkowy obiad u Sznupków. Sznupek zadowolony, bo weekend ma wolny, później trzy dni i pozbędzie się Sznupci na cztery dni. Czym bliżej mojego wyjazdu tym lepszy humor ma Sznupek. Już chyba ze sto razy się mnie pytał o której jadę i o której wracam. Za każdym razem, rzucając te pytania, nie umie ukryć uśmiechu na twarzy. Oczywiście wszystkiemu  zaprzecza i mówi, że będzie tęsknił okrutnie i zamartwiał się, czy aby szczęśliwie dojechałam i czy aby na pewno siostra ze szwagrem dobrze się mną zaopiekują. Jakoś mu nie wierze....;)

Schab w sosie ogórkowo koperkowym




Składniki( na 4 -6 osoby)

4 duże plastry surowego schabu
2 duże ogórki szklarniowe
2  małe cebule - najlepiej szalotka
2-3 ząbki czosnku
pęczek koperku
serek Philadelphia lub podobny
oliwa
jajko
mąka kukurydziana lub ziemniaczana
zioła prowansalskie
sól morska i czosnkowa
pieprz


czwartek, 30 sierpnia 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli kranówka po angielsku

Jak tak sobie wspomnę, to na początku mojej kariery emigranckiej strzelałam gafy za gafą, pomyłka goniła pomyłkę. No aż dziw, że mnie za to nie deportowali. Zagadkę dwóch kranów już rozwiązałam, teraz wypada wspomnieć o kranówce. Kranówka kranówce nie równa. Na przykład taka polska kranówka to taka skromna jest, za progi kuchni raczej nie wychodzi, w kryształach się nie przelewa, w restauracjach nie można jej spotkać. Brytyjska kranówka to taka kranówka z klasą ,bryluje na salonach, spotyka ją się w najlepszych restauracjach i kryształowych kieliszkach. No ale skąd ja to mogłam to wiedzieć?


środa, 29 sierpnia 2012

Włoskie klimaty, czyli Tagliatelle ze Szpinakiem i Parmezanem

Za dwa tygodnie będziemy już w Rzymie, będziemy zwiedzać cudne Wieczne Miasto w pocie czoła. Pogoda zapowiada się bardzo dobra, czyli słonecznie i gorąco. Dobrze, że Rzym to miasto fontann, wiec będzie gdzie się schłodzić. Zaczynam pomału wprowadzać nas w wakacyjny nastrój. Słuchamy włoskiej muzyki, zbieramy wiadomości z netu, czytamy blogi Polaków mieszkających we Włoszech, oglądamy program włoskiego kucharza Gino D'Acampo. To znaczy ja słucham, zbieram wiadomości, oglądam i później wprowadzam Sznupka w nastrój. Parę dni temu Gino gotował w programie Tagliatelle z pancettą, szpinakiem i parmezanem. Szybko i prosto.Ja zastąpiłam pancette wędzonym boczkiem.
Więc was też wprowadzę w nastrój i dzisiaj na obiad zjemy coś włoskiego:)

Tagliatelle ze szpinakiem




wtorek, 28 sierpnia 2012

Chwalcie mnie i podziwiajcie, upiekłam ciasteczka i nie spaliłam kuchni

Pewnie pamiętacie moje nieudane próby zaprezentowania słodkich wypieków na blogu? Pamiętacie??? Szkoda, miałam nadzieje, że zapomnieliście o mojej kompletniej porażce. Pamiętacie też pewnie, że obiecałam nigdy więcej nie zabierać się za pieczenie? No cóż, kłamałam!

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli jak to jest z tymi kranami

Po czym poznać obcokrajowca w Wielkiej Brytanii? Po tym, że wychodząc z publicznej toalety klnie na czym świat stoi i kiwa z nie dowierzaniem głową. To jest największa zagadka dla turystów i emigrantów. Dlaczego, na Boga! Dlaczego dwa krany? Jak umyć ręce, kiedy z jednego kranu leci wrzątek, a z drugiego kranu lodowata woda? W domach, w hotelach, w restauracjach, w toaletach czy w kuchniach wszędzie czają się dwa podstępne kraniki.







W łazience przy wannie to samo, oczywiście nie jest problemem napuścić wody do kąpania bo gorąca z zimną się wymiesza, ale głowy pod kran juz nie włożymy, koszulki nie przepłuczemy. Trzeba przyznać, że Polacy z problemem radzą sobie nieźle, co widać na załączonym obrazku powyżej. Mozna tez się przyzwyczaić, tak jak przez lata przywykli Brytyjczycy i nie jest to dla nich żadnym utrudnieniem. Nie ma tez nadziei na to, ze dwa krany umrą śmiercią naturalną, tak jak nasze piece kaflowe na przykład. W sklepach mozna kupić miksujące krany i takie sobie w domach założyć, w miejscach publicznych jednak, wymagane są dwa krany. Mimo wyboru, to w domach nadal większość pozostaje się przy tradycyjnym rozwiązaniu.

         
          
My, w nowym mieszkaniu mamy jeden kran z mikserem. I niestety muszę przyznać, ze - UWAGA - jestem z tego faktu bardzo niezadowolona.

A więc dlaczego dwa krany po bokach są takie wazne na "wyspach"? Żeby Elka nie uderzała w kran jak się nachyla nad zlewem myjąc zęby? Bo Anglicy to tradycjonaliści i nie lubią zmian? Bo nie potrafią połączyć dwóch rurek? Bo nie ma porządnych hydraulików w Wielkiej Brytanii ?

Odpowiedź jest bardziej skomplikowana, ale postaram się w miare jasno przedstawić tą mroczną tajemnice.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Kartoflanka, Czyli Ulubiona Zupa Brytyjczyków

Kiedyś wspominałam, ze nieprawdą jest to, że w brytyjskiej kuchni nie ma nic smacznego, nic wartego uwagi. Dzisiaj będziemy gotować kartoflankę po angielsku. Duzo wody w Tamizie upłynęło zanim dałam się skusić na ulubioną zupę Brytyjczyków, czyli zupa krem z pora i ziemniaka - leek&potato soup . Bo co może byc smacznego w zmiksowanym porze i ziemniaku? A jednak! Zupa jest rewelacyjna w smaku, tania jak barszcz i praktycznie gotuje się sama.

Próbowałam dowiedzieć się jaka jest historia tej zupy i okazuje się, że zupa na stołach brytyjskich jest od zawsze, w każdym rejonie i w każdej rodzinie. Szkoci twierdzą, ze to oni wprowadzili zupę z porów do angielskiej kuchni , gotowana na kurczakach z kawałkami pora, bez ugniatania. Brytyjczycy zrobili z tego krem i wprowadzili na salony. U mnie w kuchni zupa zyskała nową nazwę - kartoflanka po angielsku

Zaczynamy Kochani, wystarczą tylko wasze dobre chęci, a reszta zrobi się sama.


środa, 22 sierpnia 2012

Co sie wydarzyło w Las Vegas, czyli Książe Harry na golasa!

Mówi się, co się wydarzyło w Vegas, zostaje w Vegas. Jednak nie w tym przypadku. Biedny Książę Harry nie wrócił jeszcze ze swoich wakacji w USA, a cała Wielka Brytania komentuje jego ostatni wyczyn. Elka się czerwieni, za wnuka przeprasza, Karolek spuścił glowe i zamilkł. Cały świat obiegły nagie zdjęcia Harrego. Co za wstyd, co za hańba dla rodziny królewskiej wykrzykują wszystkie dzisiejsze gazety. Według mnie wiele szumu o nic, bo to co najważniejsze, czyli rodzinne klejnoty Harry trzymał w dłoniach  skrzętnie zasłonięte.

      


Harry wybrał się z przyjaciółmi do Las Vegas, aby trochę odetchnąć przed czekającą go misją w Afganistanie. Towarzystwo bawiło się tak dobrze, że ktos zaproponował grę w bilarda na fanty. Pech chciał, że Książę okazał się słabym graczem i honorowo musiał oddać co na sobie miał, a że nie miał za duzo to wyszło jak wyszło. Przecież nie mógł się wycofać, co na to powiedziałby dziadek Filip???



Ze względu na szacunek dla rodziny królewskiej, brytyjskie gazety nie umieszczą roznegliżowanych zdjęć Harrego. Komentować oczywiście moga do woli:)

Mimo to, Ksiąze Harry pozostaje moim ulubieńcem i strasznie mi przykro, że będzie musiał wysłuchiwać kazania od Babci Eli, bo to, że babcie potrafią prawić wielogodzinne morały to chyba każdy wie:)

Przykro mi też, że chłopak po raz któryś zawiódł się na ludziach, musi rozsądniej dobierać sobie towarzystwo, albo podszkolić się w bilardzie:)

      


P.S. Zdjęcia oczywiście nie są moją własnością. Gdybym tam była to zasłoniłabym go własnym ciałem:)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Momitas Enchiladas, czyli kulinarne podróze do Meksyku


Na wspomnienie przepysznych enchilladas z sosem salsa w akumalskiej knajpie na plaży dostaje dosłownie ślinotoku. Wiele bym dała żeby znów wygrzewać się na pięknych meksykańskich plażach , pływac z latającymi żolwiami , spędzać romantyczne wieczory przy zachodach Słońca i delektować się niesamowicie smaczna meksykańską kuchnią. Trochę więcej opisów i zdjęć ze sznupkowego pobytu w Meksyku tutaj. Bo nie ma czasu na wspominki, czas robić obiad.

Enchiladas chodziły za mną od wielu miesięcy, ale wiedziałam, ze nigdy nie uchwycę oryginalnego smaku, bo do tego potrzebna jest atmosfera, morska bryza, palące słonce plus El Mariachi i wtedy można mówić o tradycyjnych enchiladas.

Enchilada znaczy w dokładnym tłumaczeniu - dodane do sosu chili. Najprostszym przepisem na enchiladas to suszone chili wymieszane z warzywami i pomidorami serwowane z goraca tortillą. Dla wzbogacenia smaków i zeby nasycyć wygłodniałych macho zaczęło się faszerować tortille kurczakiem, wołowiną, serem, rybą, a nawet ziemniakami i fasolą.Wedle smaku i uznania. Lubię takie przepisy gdzie mogę użyć wyobraźni i własnych pomysłów.

Zapraszam więc na :


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Tony Scott - ostatni film z nieszczęśliwym zakończeniem

Następny poniedziałek, następny Dzień Lenia za nami. Ależ te życie przecieka nam przez palce! Dlatego warto pielęgnować każdą chwile, szkoda życia na oglądanie się za siebie , rozpamiętywanie złego. Szkoda tez zycia na zamartwianie się przyszłością, ważne to, co teraz i tutaj, ważne są małe radości dnia codziennego.

Tak mnie wzięło dzisiaj na "mądrości życiowe", bo jestem zaszokowana śmiercią Tony Scott'a- brytyjskiego reżysera, który zdobył sławę dzięki filmowi "Top Gun". Jak wspominają świadkowie - podjechał swoim samochodem i zaparkował przy moście, spokojnym krokiem podszedł do barierki, rozejrzał się i skoczył w objęcia śmierci. Nie umiem sobie wyobrazić jak ludzie mogą się poddać, jak można stracić nadzieje na lepsze jutro??? Za dużo wymagał od życia, za daleko sięgał wzrokiem w przyszłość, czy przytłoczył go cień  starszego brata Ridleya? Plotki mówią, że był śmiertelnie chory i wolał sam ze sobą skończyć niz dać się pokonać podstępnej chorobie. Nadal - nie rozumiem?  Mam nadzieję, że tam po drugiej stronie będzie szczęśliwszy. Choć w połowie tak szczęśliwy jak byłam ja, po wyjściu z kina po premierze "Top Gun"

    

Niech Twoja Dusza odnajdzie ukojenie Tony...:(

niedziela, 19 sierpnia 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli idziemy na jeżyny

Wspominałam ostatnio różne wpadki i potknięcia na mojej drodze życiowej - nieporadnego emigranta. Myślałam, ze nic nowego juz mnie się przytrafić nie może, ale jednak!

Szłam sobie dzisiaj do pracy, pogoda cudna, słonko świeci, wietrzyk wieje, ptaszki śpiewają. Wybrałam jak zwykle moje skróty, które są dwa razy dłuższe niż trasa główna, ale o ile ciekawsza. No, ale nie zbaczajmy z tematu. Mijam osiedlowe uliczki i co widzę? Na starym popsutym ogrodzeniu starej opuszczonej cegielni zagościły dorodne krzaki jeżyn. Czarne jak węgiel, soczyste i słodkie! Nie tam jakiś jeden krzaczek czy tez dwa, cała rodzina krzaków na wyciągnięcie ręki, z jednej i drugiej strony drogi.


wtorek, 14 sierpnia 2012

Ciąg dalszy kotletowych fantazji, czyli tuńczyk na okrągło

Coś ostatnio mam smaka na kotlety, szukam inspiracji wszędzie gdzie się da, bo takie zwyczajne schabowe to żadna radość, ja potrzebuje przepis na kotlety z fantazją. Strzałem w "10" były kotlety po holendersku. Grono wielbicieli się powiększa, nawet cioteczki z Polski do mnie piszą i proszą o przepis. Siostra w sms-ie napisała mi, ze to był najlepszy kotlet jaki jadła, Sznupek się dopytuje czy na weekend znów zrobię te odlotowe kotlety. Jestem tak wdzięczna Hellmansowi, ze chyba polecę do Tesco i wycałuje wszystkie słoiki majonezu. Nie wypróbowaliście jeszcze tego przepisu??? To koniecznie naprawcie ten błąd - przepis tutaj - kliknij

Idąc tym samym tropem sprawdziłam stronę producenta tuńczyka w puszce i znalazłam parę ciekawych przepisów na sałatki, makarony, przekąski i  kotlety tuńczykowe. Na pierwszy ogień idą kotleciki oczywiście. Zaczynamy?

Kotlety ziemniaczano-serowe z tuńczykiem 




poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli ciąg dalszy potknięć i wpadek

******
Ślubowanie na śniadanie

Koleżanka zostawiła mi rozpiskę na niewielkie wesele zarezerwowane w ostatniej chwili. W sumie żadnej filozofii nie było bo "młodzi" zażyczyli sobie tylko szampana z toastem, zwyczajny nocleg plus śniadanie na 8 osób w jednym z pokoi bankietowych dnia następnego. Trochę dziwnie, ale co tam, klient nasz pan. Pewnie wieczorem mają jakąś kolacje w okolicznym Pubie - taniej. Powiadomiłam kuchnie, że na kolacje "wesele" idzie w miasto, poprosiłam tez kelnerów, żeby nakryli w bankietowym stół na śniadanie na 8 osób. Na moje szczęście zadzwonił do mnie Pan Młody dopytać o jakieś szczegóły i od słowa do słowa dowiedziałam się, że weselne śniadanie o 7.30 - to nic innego jak weselna kolacja o 19.30.

sobota, 11 sierpnia 2012

Lato w miescie, czyli znów nad Szkocją zaświeciło słońce!

Znów nad Szkocją zaświeciło słońce,  pomalowało niebo na błękitno i przystroiło w białe puszyste baranki to znaczy chmurki. Musicie mi wybaczyć, ale w takie upały nie chce się siedzieć przed komputerem i nie chce się też czarować w kuchni, bo czarowanie w kuchni wiąże się z buchającą parą i rozżarzonym do czerwoności piekarnikiem.Więc stanowczo mówię "nie", a Sznupek zaprzyjażnia się z mrożonkami z Tesco.

Szkoda, że nie mamy ogrodu, ale jak dobrze, ze mamy nasz taras z drewnianym stołem i ławkami osłoniony od zgiełku ulicy domami z czerwonej cegły. Taka nasza sąsiedzka oaza spokoju. Wystarczy chwycić kubek kawy, zrzucić kapcie i już można rozkoszować się latem w mieście, wdychajac zapach swieżo rozwieszonego prania. Bezcenne!

      





środa, 8 sierpnia 2012

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Na tapczanie siedzi leń, czyli poniedziałkowe przyjemności



Pamiętacie o tym, ze poniedziałek jest dniem Lenia? Uwielbiam moje poniedziałki, cały dzień dla mnie. Nie sprzątam, nie gotuje, tylko się na sofie relaksuje. Warunki sprzyjają, bo Sznupek cały dzień w pracy, wraca dopiero późnym wieczorem. Tak było i dzisiaj, ale do czasu, telefon od Sznupka zrujnował  wszystko.

-Kochanie będę o 14.00. Nie chce mi się pracować, robię sobie dzień lenia.
- Nieeeee
- Co nie? Juz powiedziałem, że muszę iść do dentysty na 14.30
- Nieeee
- Przecież to ty mówiłaś, że poniedziałek to dzień lenia, więc ja się tylko dostosowuje do wytycznych.
- Nieeee
- Też cię kocham.Pa!Zaraz będę.

Jaki złośliwy! Tak mnie załatwić! Co ja na obiad ugotuje? Na szczęście uratował mnie Hellmanns.W TV leci seria reklam majonezu na zasadzie szybkiego przepisu i dzisiaj był kurczak pieczony z majonezową pierzynką. Wygladało przepysznie i kosztowało niewiele wysiłku. Miałam już makaron z sosem pomidorowo-oliwkowym, więc musiałam tylko dorobić jakieś mięsko. Może kotlety nie pasują do makaronu, ale jakos dzisiaj nie robiło to na mnie wrażenia.

A więc, Sznupek się leni a my zabieramy się za robienie obiadu.

Kurczak na chrupko po holendersku



piątek, 3 sierpnia 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli potknięcia językowe i wpadki kulturowe

Na kolanach u szefa

Dopijając kawę, nerwowo zerkałam w okno, o 19.00 miał podjechać mój nowy Szef i podrzucić mnie do hotelu w którym rozpoczynałam prace na recepcji. Samochód podjechał, zatrzymał się na prawie pustym parkingu. Ciężko było mi dojrzeć kto siedział za kierownicą bo na parkingu panowały egipskie ciemności. Złapałam torebkę, poprawiłam fryzurę i pognałam w podskokach do samochodu, powtarzając sobie w myślach jak mam się przywitać i miło rozpaczać rozmowę. Jak to mówią - najwazniejsze pierwsze wrażenie.
Łapie za klamkę otwieram z impetem drzwi i juz jedna noga prawie w aucie, biodro wypięte do pozycji "zaraz se klapnę" i nagle poczułam coś na kształt łokcia w moim udzie, szybkie spojrzenie w bok i co widzę? Wystraszoną minę mojego nowego Szefa wciśniętego w siedzenie. Co jest??? Podskoczyłam jak oparzona, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i stanęłam jak zaczarowana , płonąc ze wstydu.



Po chwili  otworzyły się drzwi z drugiej strony i dobiegł mnie niesamowicie głęboki  męski głos- zapraszam z tej strony - oczywiście cała drogę próbowałam naprawić swoja gafę, co objawiało się  niekontrolowanym potokiem słów i częstym chichotaniem. Nie wiem, czy dopuściłam go do słowa choć raz. Mój Szef zapewniał, ze nic się nie stało i mam się nie przejmować, pozostanie to nasza słodka tajemnicą. Dnia następnego jeszcze bardziej nerwowo wyczekiwałam na samochód, bo nie byłam pewna czy chcą współpracowac z taka wariatką, moje obawy jednak były zbędne bo samochód czekał na mnie na parkingu, tak samo jak wczoraj, tylko z tą różnica,ze drzwi od strony pasażera były szeroko otwarte. Wyprzedzę wasze pytanie. Oczywiście, ze wiedziałam, ze w Anglii kierownica jest po drugiej stronie. Wiedziałam, ale zapomniałam:) Chociaż minęło już prawie 10 lat od tego zdarzenia, na samo wspomnienie oblewam się rumieńcem.

******


Imbirowa Głowa


środa, 1 sierpnia 2012

Burgery z sosem musztardowo - pieczarkowym, czyli fast foody na elegancko

To że człowiek jest na diecie, nie znaczy, że powinien odmawiać sobie przyjemności, trzeba te przyjemności odpowiednio dawkować. Bardzo lubię domowej roboty wołowe burgery, ale zawsze miałam wyrzuty sumienia, że to ma tyle kalorii, że takie niezdrowe, tłuste. Wcale nieprawda, możemy je zajadać bo są zdrowe i nietuczące, do tego możemy jeszcze sobie pozwolić na kremowy sos musztardowo - pieczarkowy. Gotowi na burgerową rozpustę???

Burgery z sosem musztardowo - pieczarkowym





Meksykańskie śniadanie dobre na odchudzanie - tortilla z awokado

Uprzejmie donoszę, że nadal pamiętam o twardym postanowieniu i wciąż jestem na diecie. Wizja mojej chudziutkiej siostry i kilometry, które będę musiała pokonać w Rzymie, o wąskich siedzeniach w samolocie nie wspomnę, motywują mnie każdego ranka. Sznupek tez mnie wspiera jak może, najlepiej mu te wspieranie wychodzi w wyjadaniu tego, czego ja nie powinnam jeść. Zresztą musi mnie wspierać bo to wszystko jego wina! Tak,tak - te późne kolacje przy świecach, długie śniadania w łóżku, truskaweczki z bitą śmietaną na przegryzkę, czekoladowe lody na deser, pieczeń wołowa na obiad, kiełbaski z grilla na kolacje. Tak,tak - człowiek zakochany, serce szaleje, rozum śpi, a dupa rośnie. Zauroczenie przemija, kilogramy zostają. Znacie to, czy tylko my ze Sznupkiem mieliśmy takiego pecha? Muszę przyznać, że Sznupek pierwszy zauważył, że coś jest nie tak.





-Sznupciuu?
-No?
-W jakiej temperaturze pierzesz moje koszulki?
-No jak w jakiej? kolorowe w 40C.
-No to chyba pralka nam się zepsuła
- Jak to się zepsuła, co się stało
- Pewnie coś z termostatem
- O czym ty opowiadasz?
- No bo wszystkie koszulki mi się pokurczyły, ledwie na brzuch naciągam.
- ???



Stwierdziłam, że koniec zartów i zaczynamy się odchudzać. Sznupek stwierdził, że może ja zacznę pierwsza, a on tylko popatrzy. No i od tego patrzenia na moje odchudzanie stracił 10 kg. Wyobrażacie sobie? A Ja? Ja straciłam tylko nerwy i dobry humor. No ale koniec gadania - czas na zdrowe porządne śniadanie. Dzisiaj po meksykańsku. Dla mnie wersja tylko z awokado, dla Sznupka z bekonem.

Tortilla z awokado




Składniki:

małe naleśniczki Tortilla
serek Philadelphia
1 małe awokado
pomidor
papryka
czerwona cebula
zielona pietrucha
czosnek
limonka
sól

Kroimy w drobną kosteczkę  1/2 pomidora,1/4 papryki, 1/4 cebuli, siekamy garść pietruszki. Dodajemy awokado, soku z połówki limonki,czosnek i sól do smaku. Mieszamy za pomocą widelca. Najlepiej,żeby awokado było bardzo dojrzałe.