Szkoda, że nie mamy ogrodu, ale jak dobrze, ze mamy nasz taras z drewnianym stołem i ławkami osłoniony od zgiełku ulicy domami z czerwonej cegły. Taka nasza sąsiedzka oaza spokoju. Wystarczy chwycić kubek kawy, zrzucić kapcie i już można rozkoszować się latem w mieście, wdychajac zapach swieżo rozwieszonego prania. Bezcenne!
Do tego znalazłam idealna książkę, a raczej idealna książka znalazła mnie. Leżała sobie porzucona na stoliku między ulotkami w poczekalni. Rzuciłam okiem na tytuł i juz wiedzialąm, że muszę ja przeczytać - "Lato w Villa Rosa"- książka o miłość i o wspaniałej włoskiej kuchni. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z autorką Nicky Pellegrino, ale wiem, ze pochłonę wszystkie jej ksiazki. Pochłonę to dobre słowo, bo czytając jej ksiazke muszę się kontrolować, zeby za głośnio nie mlaskać, nie przełykać sliny, nie oblizywać się od brody po nos, nie wzdychać i nie mruczeć. Alez zycie jest piękne, smaczne i aromatyczne na włoskiej wsi. Aż zapragnęłam wsiąść w pociąg i zamiast zwiedzać Rzym, pognać gdzieś na południe Włoch do malowniczego Triento i skosztować świeżo wyciśniętej ricotty z cynamonowym chlebem i pomidorami suszonymi na włoskim słońcu....eeech
Wrócę do blogowania jak się skończy lato w Szkocji, czyli pewnie jutro...;)
Lato... prawdziwe lato!!!
OdpowiedzUsuńBez deszczu... bez kałuż...
boo... w kaloszach rosną roślinki ;)))
szkoda tylko, że drugi kaloszek gdzieś się zapodział..;)
Usuńmmmm.... ta ricotta z cynamonowym chlebem i suszonymi pomidorkami bardzo do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuń