czwartek, 28 czerwca 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli darmowe pogawędki z Indiami



Co ja dzisiaj miałam za dzień! Musiałam poinformować mojego dostawce kablowo - internetowego , że się przeprowadzam i chcialabym, zeby internet i kablówka przeprowadzily sie ze mną - najlepiej w ten sam dzień.Bo jak tu życ bez internetu i telewizji?



Od wielu lat wszystkie sprawy załatwia się przez telefon lub przez internet. Podatki, zapomogi, dostawe pradu czy gazu, kablowke, internet, wstępna diagnoze u lekarza, karty kredytowe, pożyczki - wszystko ze słuchawką w ręku. Na dobrą sprawę człowiek nie musi wychodzić z domu. Zresztą nie ma gdzie iść, biura obsługi klienta, nie istnieją.
Istnieją za to olbrzymie centra obsługi telefonicznej z siedzibą w Indiach, obsługiwane przez hinduskich pracowników. Ktoś to kiedyś bardzo sprytnie wymyślił, wielkie korporacje oszczedzają ciężkie miliony na czynszu i wypłatach dla pracowników, bo przeciez przekonywać nie trzeba, że utrzymanie dużego biura i 100 pracowników w Londynie jest nieporównywalnie wyższe niż w centrum Delhi czy Bagalore. 

I










A wiec dzisiaj od rana dzwonie sobie za darmo do Indii i staram się przebić przez automat i usłyszeć jakiś ludzki głos. Po odsłuchaniu piosenki "we are the champions" po raz dwudziesty piąty i zapewnieniu przez miły automatyczny  glos,ze już za chwile ktoś odbierze mój telefon - skapitulowałam,bo zgłodniałam! Postanowiłam spróbować popoludniu ,bo przecież skoro u mnie wczesne rano to tam w Indiach to chyba srodek nocy ,wiec pewnie przysnęlo im sie tam troche, zadzwonie o przyzwoitej porze i na pewno nie na pusty żołądek.

Tak jak podejrzewałam, popołudniu miałam wiecej szczescia i po 15 minutach uslyszalam-w czym mogę pomóć?
Dziewczyna bardzo sympatyczna i bardzo pomocna i całkiem nieżle nam się rozmawiało do momentu, jak starałam sie jej wytłumaczyć, że zostaje w tym samym budynku tylko piętra zmieniam i nie musi mi wysyłac dwoch ekip montażowych ,wystarczy że ten sam monter zejdzie ze mna dwa pietra niżej i pociągnie kabel ,bo blok już jest okablowany i skrzynka też jest na klatce.No niestety nie dało się przetlumaczyć miłej pani.Pewnie nie przerabiali takiej sytuacji na zajeciach i nie miała gotowego scenariusza.Stanęło na tym , ze w poniedziałek przyjedzie ekipa, która zwinie kabel i zabierze skrzynke z mojej klatki.We wtorek przyjedzie pewnie ta sama ekipa z nowym kablem i nową skrzynką i dokona montażu na tez samej klatce, na ktorej dokonają demontazu w poniedziałek.

Mam nadzieje, że uda mi sie to osobiście wytłumaczyć monterom w poniedziałek i zaoszczędze im troche roboty i kabla;)

Chyba,ze fachowcy też przyjadą z Indii,to wtedy - wszystko w rękach Boga ,Buddy i Wisznu.




Przepraszam za brak polskich znaków powyżej, ale nie potrafie wprowadzić żadnych poprawek ,coś się zacieło i już : (

3 komentarze:

  1. wszyscy pracują na nocną zmiane..:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha ha. Dobre. Ja juz sie poddalem i nie tlumacze. Chca to niech nawet sztab ludzi wysylaja. Czasami to jes nie mozliwe, zeby wytlumaczyc tak prosta rzecz jak przeprowadzka z jednego pietra na inne pozostajac w tym samym budynku. Juz to przerabilem. Do tej pory podajac poprzedni adres, wpisujac ten sam kod pocztowy co mam teraz, widze zdziwienie na twarzach ludzi. Wiec krotko tlumacze, ze to ten sam budynek, a jak ktos nie lape to nie moj problem.

    OdpowiedzUsuń