czwartek, 20 września 2012

Watykańskie rozczarowanie, czyli woda święcona w termosie

Miałam nadzieję nakarmić moją dusze w Bazylice Świętego Piotra, myślałam, ze wzbogacę się duchowo, myślałam.....








Podczas moich podróży zawsze słyszałam, że należy szanować inną kulturę, inne wierzenia. Zawsze ściągam buty i zakrywam ramiona, o ile to jest wymagane. Nie wynosze w kieszeni kadzidełek i nie skubię kwiatków w hinduskich świątyniach. Myślałam, że działa to w dwie strony, ze inni będą szanować nasza wiarę. Myślałam.......







Bogaci Azjaci myślą inaczej. Zamienili sobie Bazylikę w wesołe miasteczko. Rozmawiają głośno między sobą i  przez telefon, fotografują się na tle modlącego zakonnika, układając palce w słynny znaczek "V".
Sprawdzają czy święcona woda w kropielnicy jest zimna czy ciepła, robią sztuczne fale i pamiątkowe zdjęcia rozbryzgując wode dookoła dla lepszego efektu. Po czym wycierają ręce w spodnie lub rękaw od koszuli. Nikt im nie zwraca uwagi, więc zwróciłam ja i stałam się chyba wrogiem numer jeden połowy Japonii. Trzech księży przyglądało się moim wywodom o poszanowaniu wiary i  nie zrobili nic. Na moje wymowne spojrzenie odwrócili się na pięcie i poszli w drugą stronę. Nie wsparli mnie nawet jednym słowem. Zostałam sama na polu walki z całą wycieczką Japończyków. Nawet Sznupek gdzieś się zapodział.





 Nie tak wyobrażałam sobie to wszystko, myślałam,ze będzie to dla mnie szczególne przeżycie.
 Myślałam......



Zauroczona cudnym Rzymem zapomniałam szybko o tym niemiłym incydencie w Watykanie. Wspomnienia wróciły za sprawą pewnej starszej Japonki. Scena miała miejsce na lotnisku przy prześwietlaniu bagaży podręcznego.

- halo! Poproszę Panią na bok.
- Mnie? - zapytała zdziwiona Japonka
- tak, muszę sprawdzic pani torbę
- A co to jest? - zapytala celniczka, trzymając w ręku pół litrowy termos
- aaa to! To jest woda święcona z Watykanu- opowiedziała dumnie Japonka
- ale nie może pani tego przewozić  w bagażu podręcznym
- ale to woda święcona w prezencie dla koleżanki


Nie wiem jak się cała sytuacja zakończyła bo czas mnie gonił......  


Na szczęście pozostaną wspomnienia - tylko takie - Jedz, módl się i kochaj! - zapraszam!

13 komentarzy:

  1. przyznaję, że zaszokowała mnie wiadomość o wodzie święconej w termosie. Nie mówię już o karygodnym zachowaniu w świątyni. Ale co naród, co osoba to inne zachowanie. Dziwię się, że obecni księża nie reagowali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Momija mialam podobne odczucia w Auschizt!!! już wtdy doszłam do wniosku ze Japonczycy to wyjątkowy naród odporny na wszystkie zakazy i nakazy, do tego bez wyczucia miejsca i sytuacji. Podobnie było w Katedrze na Wawelu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jagoda no to mnie zabolało najbardziej, zero reakcji ze strony księży i strażników, jakby sami zapomnieli gdzie są. Ja nie jestem wzorowym przykładem katolika, ale takie zachowanie jest dla mnie niewyobrażalne. Jakim trzeba być ignorantem,aby tak się zachowywać w kościele.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasami mi się wydaje,ze dla nich liczy się tylko ilośc zdjęc w albumie rodzinnym. Nie ważne gdzie byli, co widzieli - wazne zdjęcie.

      Usuń
  4. Sznupciu zgadzam się, jednak zapomnij o złych wrażeniach, pamiętaj te dobre, milej Ci będzie wspominać :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobnie miałam z Doliną Królów i Karnakiem w Egipcie... Zamiast mistycyzmu i tajemnicy zastałam rozwrzeszczany międzynarodowy tłum (bo przecież nie tylko Japończycy to ci źli...), tłok i co za tym idzie - spirytualne rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Woda swiecona w termosie niezle pomysly maja ci azjaci!

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Brawo Momita! Jestem przekonana,że Twoje uwagi były słuszne, trzeba zwracać uwagę na niewłaściwe zachowanie,popieram!! I jestem pewna,że dałaś taką pogadankę poglądową,że księża nie mieli pop prostu nic do dodania:) Brawo nasza złotousta Momitko!!!!

    Pozdrawiam
    Plumeria

    OdpowiedzUsuń
  8. Opis zachowania Japończyków w świątyni wywołał u nas zażartą dyskusję. Nasunęło nam się kilka pytań, i kilka spostrzeżeń.
    1. Być może księża nie mówili po angielsku i obawiając się obciachu po prostu "dali nogę".
    2. Pytanie brzmi, jak zachowali się Japończycy, po zwróceniu im uwagi? Czy przyjęli to ze zrozumieniem, czy z agresją? W pierwszym wypadku, jest OK, w drugim..... to znaczy, że to rzeczywiście była jakaś banda kretynów.
    3. Czy była informacja "Prosimy zachować ciszę", albo "prosimy nie używać telefonów"? A pewnie była, co tym bardziej stawia ich w złym świetle.
    4. A propos dziwnych zachowań to przypomniał nam się cmentarz na Filipinach, gdzie w dzień Wszystkich Świętych urządza się imprezy z muzyką, grillem i głośną zabawą. Dla nas cmentarz to miejsce ciszy i zadumy. Jest spora różnica kulturowa, jak widać, choć to też katolicy. Taka różnica mogła też wystąpić w przypadku Japończyków, co oczywiście ich nie usprawiedliwia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podejrzewam, że księża biegle mówili po angielsku, bo to byli miejscowi, młodzi księza.Księza w Watykanie to też temat rzeka, miałam wrażenie,że oni są dobierani jak na castingu do filmu. Kazdy młody, przystojny,biały uśmiech z przesadnie dopieszczoną fryzurą..;)
    Jak zachowali się Japończycy? Tu cięzko powiedzieć,bo oni chyba nie za bardzo wiedza jak się zachowac w obliczu krytyki, dla nich to pewien rodzaj zniewagi. Po moim wywodzie na temat zachowania w Swiątyni zachwali się tak jakby mnie tam nie było,oczywiście przestali sobie robić zdjęcia i ruszyli dalej z kamiennymi twarzami.Ja poczułam tylko "samurajskie miecze" wbijane mi w plecy.
    Róznice kulturowe - to wlasnie meritum sprawy. Powinniśmy być tego swiadomi i ignorancja nie jest żadnym wytłumaczeniem. Nawet afrykańskie plemienia wchodzac na terytoria im obce zachowująją dystans i okazują szacunek "miejscowym". Bycie w gościnie zobowiązuje. Oczywiście temat generalizuję bardzo, bo widziałam tez Japończyków skupionych i oglądających wszystko w ciszy i spokoju, nawet zdjęcia robili bardzo dyskretnie.

    Temat pewnie na długie i ciekawe dyskusje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Momita to jest bardzo ciekawy temat .. rzeka .
    Zaczyna sie od nas - jestesmy w jakims stopniu wierzacy ale jednak wiekszosc z nas wstydzi sie glosno powiedziec ze jestesmy katolikami , wstydzi sie przezegnac przechodzac obok kosciola itp. przykladow jest mnostwo .
    Moi znajomi - bardzo wyluzowani ludzie codziennie rano z cala rodzina czytaja pismo swiete ( nie sa nawiedzeni) , ich wiara jest glebsza -sa ewangelikami - my jestesmy zniecheceni przez to co dzieje sie w naszym kosciele katolickim przez co odsowamy sie bardzo od Boga.Ksieza nie daja nam w wielu przypadkach przykladu ;(
    NIe potrafimy wstawic sie za swoja religia tak jak np. teraz robia to muzulmanie - nie mylic z fanatyzmem.
    Jestem dumna z ciebie ze tak zareagowalas i zwrocilas uwage bo rzeczywiscie zadne roznice kulturowe nie tlumacza takiego zachowania my tez podrozujemy i szanujemy inne kultury i religje - to wymaga kultury.
    Mieszkam na emigracji ale ciesze sie mam mozliwosc brania udzialau w mszach sw.w ojczystym jezyku - musialam sama do tego dojrzec - w zadnym wypadku nie chodze tam dla ksiezy .. nasz ksiadz tez o tym wie bo mam bardzo ciety jezyk i jestem z nim bardzo szczera co jemu nie zawsze odpowiada ale dzisiaj tez pujde i pomodle sie za niego i cala reszte :)
    Bachulka

    OdpowiedzUsuń
  11. Brawo MOMI !!! Zachowania turystow bywaja smutne niestety. Nie znam mentalnosci Japonczykow (zreszta - czy to akurat jakas narodowa cecha?), ale pobyt kazdej "innej" kulturze wymaga taktu - szczegolnie w miejscach zwiazanych z religia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Japonczyków troche znam i powiem,ze ogólnie są "trudnymi" turystami.Oczywiście nie wszyscy, ale większość.

      Usuń