Zacznę od tego, że udało mi się zrzucić parę kilogramów i do siostry pojadę o jakieś dwa kamienie lżejsza. Oczywiście daleka droga, jak stąd na księżyc przynajmniej, żebym wyglądała jak moja siostra, której boską figure opisywałam TUTAJ jakby ktoś zapomniał. Parę kilo straciłam dzięki mojej cudownej diecie, a parę następnych straciłam dzięki mojej fryzjerce. Nie wiem co za diabeł mnie podkusił, co mnie znów do głowy przyszło? Wybrałam się do fryzjera podciąć końcówki, ale jak zobaczyłam w tych dużych lustrach jak wyglądają moje włosy to kazałam ciąć ile wlezie. Fryzjerka trzy razy się pytała, czy aby pewna jestem. Trzy razy przytaknęłam na tak i usłyszałam "rach ciach"!! Odwrotu nie ma! Rano miałam włosy do pasa, a teraz ledwie sięgają do ramion.
Teraz siedzę na sofie o parę kilo włosów lżejsza i czekam na Sznupka, na wszelki wypadek porozkładałam poduszki na dywanie, gdyby mdlał z zachwytu. A jak mu się nie spodoba? No to niech sobie mdleje z przerażenia. Przecież teraz już nic nie zrobię.
Siostra moja zaplanowała już cały pobyt, mamy jechać na farmę motyli robic sesje zdjęciową. To znaczy siostra z Mychą będą ganiać za motylami, a ja będę robić zdjęcia. Moze być, najważniejsze, że to nie ja mam ganiać za motylami, bo trochę śmiesznie by to wyglądało. Pamiętacie piosenkę?
"motylem byłam...aaaa...ale utyłam....aaa"
No, ale o atrakcjach napisze jak wrócę, o ile siostra cenzury nie narzuci. Najbardziej cieszy mnie to, że pogoda będzie ładna.Ma być dużo słońca i 22C.
Sznupek, mimo moich sprzeciwów postanowił mnie na dworzec odprowadzić i upewnić się, ze do odpowiedniego pociągu wsiądę. A wtedy....
Miałam wam napisać coś o mojej cudownej diecie, może ktoś będzie chciał skorzystać. Podaje zasady.
Dieta blogowa
- kupujemy sobie nowy aparat fotograficzny
- zaczynamy pisać bloga osobistego
- zamieszczamy jeden przepis kulinarny dziennie z dokumentacją zdjęciową.
To wszystko! Proste prawda? Jak to działa, pytacie? Juz spieszę z wyjaśnieniem.
Pierwsza śniadanie:
Nie ma czasu na pierwsze śniadanie, bo trzeba sprawdzić statystyki bloga. Kto dodał komentarz, ile osób odwiedziło nas w nocy, ile nad ranem, czy ktoś dołączył do witryny obserwujących, a jeżeli dołączył to sprawdzamy czy też prowadzi bloga i dlaczego jego blog jest lepszy od naszego. Odpisujemy na komentarze, przeglądamy programy kulinarne w TV i już mamy porę na drugie śniadanie. Dopijamy kawę.
Drugie śniadanie:
Na szybko robimy sobie jakieś kanapki, sałatke i dalej zasiadamy przed laptopem. Teraz czas na to, aby sprawdzić co robi konkurencja, poczytać ulubione blogi, zareklamować się trochę w sieci, podyskutować na forach, zanim się obejrzymy robi się popołudnie i trzeba zacząc myśleć co zrobić na obiad i jaki przepis wykorzystać. Niedojedzona kanapka ląduje w lodówce. Cudem udało nam się wcisnać w siebie sałatke.
Obiad:
Zabieramy aparat do kuchni, ustawiamy oświetlenie i zaczynamy gotować, w miedzy czasie robimy zdjęcia i układamy w głowie plan na przepis idealny, zastanawiamy się jak te wszystkie zapachy i smaki przenieść na strony bloga.Pot po plecach leci, ale konsekwentnie mieszamy jedną ręką,druga pstrykamy fotki, a nogą sprawdzamy cyz piekarnik nam się nagrzał. Zdjęcia zrobione, obiad gotowy, nakładamy na najlepszy talerz jaki mamy w domu. Udowodniono, ze małe porcje są bardziej fotogeniczne, więc maleńki kotlecik, kapka ziemniaków i pełno zielenimy dla dekoracji. Na zdjęciu będzie to wyglądało rewelacyjnie. Zanosimy jedzenie do salonu i robimy sesje zdjęciową. Krążymy wokół stołu w poszukiwaniu lepszego światła, kucamy, klękamy, stajemy na krześle, wyginamy się w łuk, wszystko to dla lepszego ujęcia. I tak mija godzina, obiad wystygł, my ledwie zipiemy po porcji takiej gimnastyki, pot po cyckach leci. Do tego czas nas goni, bo przecież musimy dodac przepis na bloga. Kto by myślał o obiedzie w takiej sytuacji.
Kolacja:
Jaka kolacja? Jest późno,ledwie żyjemy, plecy nas bolą,nogi spuchnięte, wszystko przez te dreptanie wokół stołu, aparat też lekki nie jest. Jedynie na co możemy się wysilić to klikanie i odświeżanie bloga celem sprawdzenia, czy przepis się podobał i ile ludzi zagłada do nas wieczorem, z jakiego kraju i jak często ludzie googlują hasło "sznupkowie". Koło północy zasypiamy na sofie z ręką na klawiaturze laptopa.
Gwarantuje! Trzy miesiące takiej diety i będziemy z duma świecić cyckami na brazylijskich plażach.
Ależ się rozgadałam. Biegnę do kuchni gotować obiad! A wy Kochani zaglądajcie często i pilnujcie mi Sznupka.
Pa!
Zobowiązuje się Sznupka pilnować i codziennie coś mu w azjatyckiej kuchni gotować. :)A Tobie Sznupciu udanego wypoczynku życzę. Baw się dobrze.
OdpowiedzUsuńHi,hi dieta cud po prostu!
OdpowiedzUsuńCzy fryzjerka jak zwykle zapytała dokąd jedziesz:)? Ale cięcie radykalne,gratuluję odwagi, jedno jest pewne-kolor włosów masz piękny!!!
Pozdrawiam
Plumeria
Kuro bardzo dziękuje, aż mi lżej..:)
OdpowiedzUsuńPlumaria! dokładnie...hehe
fryzura ok, przepis na dietę także. pozdrawiam
UsuńSznupciu toż Ty te parę dni u siostry, bez swojej blogowej diety znowu przytyjesz :) A zapomniałem! Będziesz usychała z tęsknoty za Sznupkiem a to chyba jeszcze lepsza dieta niż blogowa? :)
OdpowiedzUsuńnie działa ta dieta ;-) mam do przodu 2 kg- zajadając non stop owsiane ciasteczka ;-) A Sznupek niech tak z radości nie szaleje, bo z głodu padnie ;-)
OdpowiedzUsuńszerokiej drogi i udanego wyjazdu :-)
Przyjemności tam u siostry i odezwij się czasem, bo będzie nam Ciebie brakowało!
OdpowiedzUsuńMam dłuugie włosy i nigdy ich nie zetnę! (no może prawie nigdy:P) życzę udanego wypoczynku, czekam na foto-relacje z tej motylowej wycieczki. A co do diety faktycznie cud...a jakbyście miały jakąś na przytycie to możecie się zgłaszać do mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa pomyslalam raczej o piosence w stylu ... ,, jestes szalona ,, :)
OdpowiedzUsuńMilego wypoczynku u siostry i odzywiaj sie dobrze i nie slecz tyle przed komputerem
Pozdrawiam Bachulka
Ps zapominialas podzielic sie z nami reakcja Sznupka na nowa fryzure :)
Rewelacyjny wpis Momi :)
OdpowiedzUsuńDieta blogowa czadzik !!!
Uśmiałem się :)
haha... dieta powaliła mnie :D Może przedstawię ten plan Maurycemu, to przestanie mnie na siłownię poganiać ;)
OdpowiedzUsuń