Na przykład, moja Rodzicielka ostatnio otworzyła sobie konto na FaceBook'u. Ktoś powie, no to chyba dobrze, dwie córki na emigracji ma, to i kontakt lepszy i zagadać można, poczuć tą bliskość na odległość, tak na wyciągnięcie ręki niemal. Też tak sobie pomyślałam, jak otrzymałam zaproszenie od Rodzicielki. Zaproszenie przyjęłam i czekam na pierwszy kontakt, słowo pierwsze, komentarz do zdjęć choćby, no choćby "lajka" jednego. A tu nic - CISZA! Następnego dnia już o 6.00 rano jest , jest ! Pierwsze kontakt nawiązany! Mam wiadomość! Rodzicielka zaprasza Cię do gry "Wiejskie Życie" - przeczytałam z niedowierzaniem. Z bólem serca odrzuciłam zaproszenie, bo co jak co, ale w tym wieku nie będę się uczyć jak doić krowy, do tego wirtualnie. No nic, Rodzicielka się nie poddaje tak łatwo, dzisiaj rano zaprosiła mnie do Świata Potworów. Myślę sobie - a niech stracę - mogę do potworów dołączyć,ale nie zdążyłam, bo się tak wkurzyłam, że aż mnie do teraz telepie. Co ja dalej czytam? Rodzicielka zaprasza Roberta do Świata Potworów, stawia drinka i rozdaje darmowe prezenty. No nieeee, to jakiś Robert dostaje drinki i darmowe prezenty, a ja mam krowy doic i pole orać. Obraziłam się! Jestem ciekawa co na te drinki powie Osobisty Rodziciel jak sie dowie.
Osobisty Rodziciel też do idealnych nie należy, za sprawą krótkiej pamięci. Dobrze, że Osobisty ma długie nogi, bo ile to on się w życiu nachodził szukając kluczy do mieszkania, kluczyków do samochodu, radia samochodowego, które, jak się okazało, całą noc leżało na dachu samochodu, choć Osobisty się upierał, że przecież tu na szafie wczoraj wieczorem położył, dokładnie pamięta i niech mu nikt kitów nie wciska, że było inaczej. Ale mimo tej krótkiej pamięci starał się Osobisty aktywnie uczestniczyć w naszym życiu. Na przykład dwa razy poszedł na zebranie do mojej szkoły podstawowej. Pierwszy raz poszedł i wrócił po 10 minutach, bo zapomniał do której klasy chodzę, zapisał sobie na kartce i poszedł drugi raz. W liceum juz nie miał tego problemu, bo szedł na specjalne zaproszenie Pani Dyrektor i wszystkie dane miał wypisane na zaproszeniu. Pamiętam, że wtedy się modliłam, żeby miał jeszcze krótszą pamięć niż zazwyczaj, żeby jakaś amnezja wybiórcza go dopadła w drodze do domu. Niestety modlitwy nie zostały wysłuchane, a mi pozostało wysłuchać długiego ojcowskiego kazania. Kiedyś, na wskutek tej krótkiej pamięci, poszedł na jakąś imprezę rodzinną, rozsiewając dokoła zapach lawendy i porannej rosy. Nie, nie, to nie jest jakaś wyszukana nazwa męskich perfum.
- Tata, tata!
- Co?
- Co ty robisz?
- Włosy układam, nie widzisz?
- Ale lakier do włosów stoi w łazience, zielona butelka
- A co ja trzymam w ręku?
- Odświeżacz do powietrza
- O! Ku...wa!
Brat mój, może idealny nie jest, ale idealnie potrafi czarować naszą Rodzicielkę, wystarczy jeden uśmiech, dwa buziaki i Rodzicielce sam się portfel otwiera. Chociaż jedno muszę przyznać, idealnym dzieckiem był. Nigdy nie płakał, nigdy nie marudził, nic go nie bolało, zawsze uśmiechnięty. Nawet jak nam się zgubił na cały dzień i przyjechał do domu w eskorcie dwóch policjantów, uśmiech z buzi mu nie schodził. Policjanci znaleźli go dużo wcześniej, ale trochę im zajęło ustalenie jego danych osobistych, chociaż Brat bardzo dobrze wiedział gdzie mieszka i jak się nazywa. Problem w tym, że nikt nie mógł go zrozumieć...
- a jak się chłopczyku nazywasz?
- Ciaciek Anciak
- a gdzie mieszkasz?
- na Jebowej w Tetinie
Z tą jego wymową to ogólnie było wesoło, do dzisiaj pozostaje tajemnicą, co Brat rozumiał przez wyraz "loki mamoki"? Musiało to być coś bardzo ważnego, bo przez pół dnia chodził i zamęczał rodzinę, że chce "loki mamoki" i już. Z liczeniem też było kiepsko. Pierwszą cyfrą jaką nauczył się wymawiać było siedem. Kiedyś o mały włos nie wylądowałby na chirurgi przez to swoje siedem. Bawił się koralikami i wpadł na pomysł, że parę z nich sobie schowa na później. Długo nie myśląc schował je do nosa i przybiegł ze swojego pokoju, żeby nas o tym poinformować, lekko wystraszony, bo ciężko mu było oddychać. No i się zaczęła akcja ratownicza.....
- dmuchaj! Mocno dmuchaj! (jeden wypadł)
- no jeszcze raz!
- ile ich tam wepchnąłeś?
- siedem!
- jak siedem?
- no siedem!
- DMUCHAJ!
- już nie ma
- no jeszcze sześć
- nie ma
- tylko jeden wypadł!
- nie - siedem
- Babcia podsłuchiwałaś?
- Ja? W życiu! Akurat tamtędy przechodziłam
- Babcia, gdzie tam zaglądasz?
- Ja nie zaglądam, ja tylko sprzątam
- Babcia, co mi tu z kieszeni wyciągasz?
- Ja nic nie wyciągam, ja do pralki wkładam
- Babcia, a skąd Ty to wiesz?
- Bo ja dziecko wszytko wiem, mnie nie trzeba nic mówić
To się zgadza, ze Babcia wie wszytko najlepiej, ale nam to nie przeszkadza, bo każdy chciałby mieć w domu takiego Małego Generała, co smaży najlepsze naleśniki na świecie, zabiera co roku na wakacje wszystkie swoje wnuki, potrafi uszyć wymarzoną spódniczkę lub wygodne spodnie, nigdy nie jest zmęczona, zawsze wysłucha, pomoże i przytuli. Babcia prawie idealna:)
Ale się rozpisałam! A miało być o rodzinie królewskiej, tylko co ja Was będę zanudzać, u nich nic ciekawego się nie dzieje.....
Z pozdrowieniami
Sznupcia (prawie)Idealna
Momi kofana...... he he super wesola z Was gromadka...... a z mamy sie nie smiej tylko wytlumacz rodzicielce co i jak z tym FB ....... wole czytac o Was niz o Elce ....... a mame juz wzrokowo znam ;)
OdpowiedzUsuńBea mama teraz zafascynowana grami. DObrze, ze w USA nie mieszkamy, bo bysmy musieli ją w Vegas szukać..:)
UsuńSłodka Rodzinka i bez zdjęcia na początku można się było domyślić dobrego charakteru :-) pozdrawiam Sznupciową Królewską Rodzinkę :-)
OdpowiedzUsuńAniu My też pozdrawiamy :) a czy słodka? No ni edo końca, taka z odrobiną chili..:)
UsuńSIEDEM ! :D
OdpowiedzUsuńJak to nic się nie dzieje?
OdpowiedzUsuńDla Jurka nowej niani poszukują (może ktoś chętny)
Mia się urodziła.
Anha
No cos niby sie dzieje, ale wszytko to takie jak od linijki, żadnych sensacji. Może nowa Niania dostarczy nam jakiejs rozrywki..:)
UsuńHahaha pieknie! Ale mam kilka pytan: czy mieszkaliscie na Debowej w Szczecinie? Czy tata naprawde zywal lakieru do wlosow? Gdzie siostra mieszka? ;)
OdpowiedzUsuńPS. Sznupciu, Ty chyba jeszcze zdjecia na konkurs nie wyslalas, co? Niedlugo sie konczy!
Kasiu - prawie zrozumiałaś mojego Brata - brawo! Szczecin tak, a ulica to Herbowa..:)
UsuńCo do taty - to tak używał lakieru do włosów -MOJEGO - jak mu sie kukuryku na głowie zrobiło, a że włosów dużo na głowie to cięzko było tego kukuryku sie pozbyć w tradycyjny sposób :)
Zdjęcia z drogi, mówisz? Nie mam chyba żadnego takiego konkursowego..:(
Super:) Dobrze tak spojrzeć z humorem z dystansu bo na co dzień to te przywary tak nas nie raz denerwują:)
OdpowiedzUsuńWitam Mątewka :) Masz racje , czas i odległość robi swoje, to co kiedys denerwowało to teraz rozczula:)
UsuńAle fajna rodzinka;-) Tylko pozazdrościć;-)
OdpowiedzUsuńteraz trochę po świecie sie rozproszyliśmy, ale wspomnienia zostały:)
UsuńPieknie napisane - z humorem, miłościa, czułością i smakowitą złośliwością! Ciekawa jestem co Twoja rodzinka Sznupciu powie na ten tekst? Przeczytaja? Mam nadzieje, że komentarzem będzie ich szczery smiech a nie jakies dąsy, bo czasem i tak przecież bywa.
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne przesyłam satyryczce Sznupci - nowej Magdalenie Samozwaniec, w Szkocji obecnie zamieszkującej!:-))
Olga - sama nie wiedziałam jaka reakcja, ale teraz już wiemy. Chociaż nie powinnam się dziwić - moja rodzina to takie chodzace luzaki..:)
UsuńZazdroszczę Momi rodzinki, prawie idealnej!
OdpowiedzUsuńanusia
Pasowałabyś do nas jak ulał..:)
UsuńMomi superasna z was rodzinka , niejedna krolewska moglaby pozazdroscic .
OdpowiedzUsuńUwielbiam cie czytac , choc rzadko pisze naprawde czesto tutaj zagladam :)
Pozdrawiam Bachulka