Co tam u Was słychać moje kochane Leniuchy? Jak Wam upływa poniedziałek? Moje leniuchowanie idzie zgodnie z planem. Sznupek wyprawiony do pracy, trochę się z rana naburmuszył, bo nie potrafiłam ukryć wielkiej radości z faktu, że nie będzie go, aż do późnego wieczoru, odtańczyłam nawet taniec szczęśliwego Indiańca.
Czyli dzisiaj mam tak jakby podwójny Dzień Lenia, bo nadrabiam zaległości z tamtego tygodnia. Muszę się pochwalić, że spotkanie z dziewczynami wyszło rewelacyjnie! W ostatniej chwili zmieniłam plany kulinarne i zaserwowałam koleżankom polski rosół, a na drugie danie piersi z kurczaka w miodzie i słoneczniku, paprykarz z boczkiem i fasolkę z bułką tartą. Rosół zrobił niesamowitą furorę, smakował tak bardzo, że musiałam pakować na wynos w słoiki. Na deser każda dostała koszyczek polskich słodyczy.
Jak sami widzicie, tamten poniedziałek nie sprzyjał leniuchowaniu, następne dwa poniedziałki też zapowiadają się atrakcyjnie, więc dzisiaj relaksuje się na zapas.
Uwielbiam wprowadzać się w ten błogi stan zawieszenia, mam wrażenie, że wszyscy dookoła biegną, a dla mnie czas się zatrzymał. Z samego rana, jak tylko zamknęły się drzwi za Sznupkiem wzięłam długi ciepły prysznic i wsmarowałam w siebie wszystko co miałam pod ręką, balsam, oliwkę i masło kosmetyczne. Teraz siedzę na sofie i się wchłaniam pomału, muszę tylko się o stolik zapierać nogą, bo od tych używek wszelakich strasznie się ślizgam na tej skórzanej sofie.
Chyba już pora na obiad, macie ochotę na coś tajskiego, na coś ostrego i na coś bardzo zdrowego?
Kalafior Green Curry
Składniki:
mały kalafior
2 garści mrożonego groszku
świeża kolendra
trawa cytrynowa
limonka
pasta green curry
puszka mleka kokosowego
sos rybny
sos sojowy
cukier
szczypiorek ( do dekoracji)
Kalafior z groszkiem gotujemy z małej ilości wody z dodatkiem trawy cytrynowej, trawę należy zgnieść i obrać z pierwszej warstwy. Po ugotowaniu wodę odlewamy, zostawiając odrobinę na dnie. Dodajemy pastę green curry. Jeżeli ktoś ma dostęp do hurtowni chińskiej to polecam tę firmę na załączonym obrazku. Dodajemy 4 czubate łyżki tej pasty i puszkę mleka kokosowego, dodajemy chlust sosu rybnego i sojowego, gotujemy przez parę minut na małym gazie. Na końcu dodajemy łyżkę cukru, posiekaną kolendrę i sok z limonki. Podajemy z ryżem, kalafior można zastąpić brokułem, cukinią, kurczakiem lub rybą.
Mój dzień dziś pracowity;)
OdpowiedzUsuńGohaa jest jeszcze dla Ciebie szansa, że się zmobilizujesz i zaczniesz lenić w poniedziłki, musisz tylko bardzo chcieć..:) Może zacznij od jednej godziny w kazdy poniedziałek..:-D
Usuńhmm- dobra- jutro robię sobie dzień lenia i idę do kosmetyczki- Sznupcia świetnie podpuszczasz :-)- ale poważnie kiedyś w końcu muszę poświęcić sobie czas na lenistwo :-)
OdpowiedzUsuńja swojego kalafiora musiałam wyrzucić- buuu- okazał się gorzki, choć nic na to nie wskazywało....
I JAK tam wizyta u kosmetyczki.;)
UsuńOj, juz dawno nie miałam dnia lenia! A przydałby sie, bo z nosa kapie i w kręgosłupie cos pobolewa. Wiosna jednak nie zaczeka i codziennie cos tam w ogrodzie i przy kurach zrobić muszę.
OdpowiedzUsuńPotrawa tajska wyglada smakowicie i kolorowo. Nawet dobra by była do mojej obecnej dietki. Cóz z tego, skoro połowy składników do niej tu brak! Musze obejsc sie smakiem i wciaz zajadac swa kapuste z kaszą!:-)))
Kochana Olgo, tyle czekaliśmy na tą wiosne, to i ona chwile poczeka na ciebie. Dbaj o siebie:)
UsuńBardzo kocham moje "leniwe poniedzialki" i bardzo za nimi tesknie:( Bo ostatnio to one wcale nie sa leniwe, w kazdy poniedzialek jezdze na akupunkture a oprocz tego w co drugi poniedzialek jeszcze zaliczam znachora.
OdpowiedzUsuńNo ale, jak mus to cza:))
to współczuje, bo się okropnie czuje jak ktos mi odbierze "moje" poniedziałki, no ale czasami trzeba się poświęcic na chwilę..:)
UsuńIdea poniedziałkowego dnia lenia jest genialna! Chyba się podłączę, choć cały czas się dziwię, że sama na to nie wpadłam :)
OdpowiedzUsuń