środa, 6 maja 2015

Jak obudzić w sobie Chodakowską, czyli rozmyślania grubasa na odwyku

Każdy porządny grubas wie, że dieta ma wtedy sens, kiedy łączy się ze zmianą nawyków żywieniowych i stylu życia. Do takiej diety trzeba podchodzić stopniowo, pokonywać ją małymi kroczkami, wtedy jest nadzieja, że potrwa nawet dłużej niż "Moda na sukces" i zostawi po sobie trwałe zmiany do końca życia.
Taką dietę stosuję ja i trzymam się metody małych kroczków, ale ileż można tuptać małymi kroczkami niczym japońska gejsza, przychodzi taki moment, że należy przejść do następnego etapu nowego życia, a mianowicie, trzeba obudzić w sobie Chodakowską.

         
No właśnie, trzeba podnieść tyłek z sofy i zacząć się ruszać i uwaga, nie dla figury, mięśni, czy sąsiada spod piątki (no może troszeczkę), ale dla siebie, dla zdrowia, dla serca, dla lepszego samopoczucia, dla bystrego mózgu (posiadam), dla dobrej formy (nie posiadam) i dla naszych najbliższych.
Do takiego kroku, trzeba się odpowiednio przygotować, żeby się szybko nie zniechęcić, bo wiadomo, że na początku nie jest łatwo. Myślę sobie, że nawet Chodakowska nie miała na początku łatwo, chociaż patrząc na nią , jakoś ciężko w to uwierzyć, wiec cofam przemyślenie, Chodakowska od początku miała łatwo! Ona musi posiadać jakąś krzyżówkę genów konika polnego i geparda i jak nic spokrewniona jest z Pudzianowskim, innego wytłumaczenia nie ma!


Nie wiem jak Wy, ale ja się tej dziewczyny boję, a jak jeszcze słyszę do tego hasła: skalpel i turbo spalanie , to jak nic jestem gotowa się rozpłakać niczym małe dziecko. Najgorsze jest to, że jak tylko obejrzę choćby 5 minut ćwiczeń, napatrzę się na ten biedny płaski brzuszek Ewy, to włącza mi się śledczy i biegnę robić dochodzenie w lodówce, co tu by można zjeść. Nie tam, żebym głodna była, ale za Ewę, bo przecież tak intensywnie ćwiczy, bidulka jeszcze zasłabnie. Pamiętacie, jak nas kiedyś rodzice karmili? Za mamusię, za tatusia...no to teraz do wyliczanki można dołączyć ... i za Chodakowską.  
No, ale dobra, dobra, dziecko nie jestem, mazać się nie będę, trza brać cycki w garść i zaczynać szlifować formę. Może przyjdzie taki czas, że będą mogła obejrzeć całą serię ćwiczeń na dvd bez zasłaniania oczu, to wtedy pomyślę o powolnym wybudzaniu Chodakowskiej. Na razie szans nie ma, nich sobie śpi.
Zaczęłam przygotowywać się psychicznie do wysiłku ruchowego. Najważniejsze to organizacja i motywacja. Sznupek dostał zadanie, skompletować mi ścieżkę dźwiękową, która będzie mnie rytmicznie i żwawo niosła przez ścieżkę zdrowia. Znajomi dostali przykaz motywowania mnie, niczym boksera przed walką.
- Dasz radę Sznupcia! - przekonywała mnie koleżanka z pracy - zobaczysz za rok weźmiesz udział w "10 Milowym Pochodzie Kiltów" razem z moim mężem - zapewniała z przekonaniem -  co niestety kiepską motywacją było, bo udział w pochodzie kiltów, to ja biorę co roku, co roku macham im z okna jak przechodzą pod moim domem. No, ale wybredna nie będę, każde dobre słowo się liczy.
Na fejsbuku motywują mnie bardziej doświadczone koleżanki, dają wskazówki co do sposobu chodzenia, łapaniu oddechu i wielu innych istotnych spraw, a co najważniejsze dopingują, piszą do mnie wiadomości, zwyczajnie , po ludzku interesują się . Może to dziwne, ale dają mi tym niesamowitego wirtualnego kopa na zachętę.
Więc jeżeli , ktoś z was myśli o tym , żeby zacząć ćwiczyć, biegać, pływać , chodzić.
To nie bójcie się o tym mówić, bo  najważniejsze,  to się głośno zobowiązać przed sobą i przed innymi.
Trzeba wprowadzić maszynę w ruch i adrenalinę w obieg. Nie zamykajcie się w czterech ścianach, nie marnujcie czasu, świat jest zbyt piękny, żeby przysłaniać go kilogramami!


Porządnie zmotywowana, wyposażona w dobrą ścieżkę dźwiękową i aplikacje Endomondo, która będzie mierzyć moje kilometry , czas i spalone kalorie. Świetna sprawa z tą aplikacją, bo niesamowicie motywuje do przejścia kolejnego metra, może dwóch, chociaż z drugiej strony, to się nie da nic podkoloryzować, no nawet o kurna pół kilometra, bo wszyscy wiedzą twoje rezultaty na mapie.
Pokażę wam moje rezultaty, ale jak obiecacie, że nie będziecie się śmiać. Proszę brać pod uwagę to , że był to mój pierwszy marsz, wciąż z lekkim przeziębieniem, pod wiatr i cały czas pod górkę, a do tego buty miałam niewygodne, słuchawki od telefonu cisnęły mnie w uszy, a zieleń na drzewach rozpraszała uwagę.


          
Do tego telefon w kieszeni był znacznym obciążeniem, a notorycznie wyprzedzający mnie biegacze, rowerzyści, właściciela psów, starsze panie i weterani wojenni jakoś nie dodawali sił w nogach. Następnym razem wezmę ze sobą plecak kamieni i będę rzucać w każdego , kto mnie wyprzedzi, może wtedy odechce im się żartów.
Zamieszczę wam jeszcze moje zdjęcie, żebyście później nie gadali, że podpłaciłam jakiegoś gimnazjalistę, żeby się przebiegł tam i z powrotem z moim telefonem.


 
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego jestem w dżinsach, ale na dresy muszę poczekać jeszcze parę dni. Zamówiłam i spodziewam się odpowiedniego wdzianka fitnesowego już wkrótce. Trochę to trwa, bo jak wiecie, teraz wszystko produkuje się w Chinach, więc pewnie kompletują dodatkową załogę, żeby podołać z moim rozmiarem:)


           

Tak, tak , dobrze widzicie, przeszłam 3 km, z małą przerwą na parę wymachów i przysiadów, w ciągu 45 minut i spaliłam 213 kalorie! I nich mi nikt nie mówi, że to mało, bo nie liczy się wynik, liczy się samopoczucie, a czuję się tak, jakbym zdobyła Giewont na bosaka! I najważniejsze , że czuję się tak, jakbym zdjęła z siebie stary zakurzony kożuch, który tylko szczypał w kark i ugniatał w cycki. Jutro też będę go zrzucała i pojutrze i popojutrze!
Tak na koniec przypomniało mi się , że dzięki takim marszom człowiek staje się bardzo oszczędny i może odłożyć sporo pieniędzy. Prosto, ze ścieżki poszłam do bankomatu i tak mi się ręce trzęsły, ze nie mogłam PIN-u wystukać..:)
No to jak, kochane grubasy?? BĘDZIE NAS JUTRO WIĘCEJ NA ŚCIEŻCE PO ZDROWIE?

Na prośbę koleżanki dołączam krótki przepis, może i wam się kiedyś przyda, chociaż lepiej, żeby nie.


       

      Zazwyczaj robię to na oko, do dzbanka ( 1L) daję 1 czubatą łyżkę miodu, sok z cytryny, sok z limonki, imbir w plastrach i taki świeżo starty, zalewam gorąca wodą (80 C) i dodaje łyżeczkę kurkumy i jeszcze parę plastrów cytryny. Napój pijemy ciepły i małymi łyczkami. Ja zazwyczaj wypije jedną szklankę, później jak przestygnie to doleję wrzątku i znów mam ciepłe.
Czasem jak mnie bardzo gardło boli, to robię jedną dawkę turbo. Łyżeczka miodu, sok z połówki cytryny, 1/4  łyżeczki kurkumy, 1/4 łyżeczki imbiru, mieszam i zjadam:)       

25 komentarzy:

  1. A ja tak nie znoszę tego babska....Ona jest guru w sekcie jak słowo daję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, mam takie same odczucia! Poza tym drażni mnie jej sposób prowadzenia treningów, ale to już raczej kwestia indywidualna- dla mnie jest po prostu zbyt monotonnie. Za to bardzo lubię ćwiczyć z Cassey Ho- Sznupcia, znajdziesz ją na youtube, ma swój kanał Blogilates. Co jest fajne, jej programy są kilkuminutowe, więc możesz poćwiczyć nawet jak masz tylko chwilę albo nie masz sił na więcej, a jak z kolei potrzebujesz więcej, to łączysz kilka filmików i już. Ja czasem ćwiczę z nią 10-15 minut, a na drugi dzień mam większe zakwasy niż miałam kiedyś po Chodakowskiej :P Poza tym chciałam jeszcze powiedzieć, że łączę się z Tobą w bólu odchudzania... Choć ja zdecydowanie więcej o tym mówię, niż robię :P

      Usuń
    2. Sprawdzę ten Blogilates, sama nazwa brzmi fajnie:)
      Dziewczyny, ja też mam wrażenie, że to wszytko bardzo na poważnie jest u CHODAKOWSKIEJ jak w wojsku..:)

      Usuń
    3. Chodakowaska mnie przeraża. I ten jej skalpel.. na samą myśl uciekam, bo się boję że mnie pokroją ;) Chociaż muszę przyznać, że żadna z ćwiczących Pań na DVD czy Youtube mnie nie przekonuje. Tak samo jak fitness, body camp, czy wszelkie ćwiczenia w grupie. Taka ze mnie indywidualistka :D
      Dumna z Ciebie Sznupciu jestem! Maszeruj i rzucaj w biegaczy kamieniami (bezczelni!). Zieleń jest bardzo rozpraszająca, więc ja się zaszywam w siłowni na steperku. Lubię się ukrywać z moim ćwiczeniem i tak po cichaczu... Nawet Mauryc nie wie, że podjęłam się 30 Days Squat Challange ;)

      Usuń
  2. Z chodakiem to jest tak: Modny ale nie wygodny.
    Mam nadzieje ze wszyscy pamiętają czasy chodaczkow i jak to gdy sie człowiek spiwszyl to trza bylo szurac żeby nie spadl i bylo nie komfortowo biec.
    No wiec dawaj sznupcia i za mnie bo ja kurna biegać nie mogę i szukam alternatywy aby moc ćwiczyć(mam dyskopatie) jak cos to może kto cos mi u Ciebie badz Ty rezolutna kobitko mi doradzisz. Dietę Twoja juz stosuje.

    Pozdrowki Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, nikt nie powiedzła, że kazdy musi ćwiczyć..;) wiesz ile dobrego robi spacer i głębokie wdechy i wydechy...dzisiaj to trenowałam....świat wygląda od razu inaczej..:)

      Usuń
  3. "Następnym razem wezmę ze sobą plecak kamieni i będę rzucać w każdego , kto mnie wyprzedzi, może wtedy odechce im się żartów." hahaha i love u :) Nicole

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię sobie tak pobiegać, takie odcięcie od wszystkiego i zresetowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kochana,ja za pierwszym razem 2 km marszobiegu ukończylam w czasie 40 minut :) zadyszkę miałam masakryczną,myślałam że płuca wypluję. teraz ten sam dystans robię w 20 minut,też marszobiegi 1 min marszu i 1/2/3 min biegu. mam nadzieję że w końcu przebiegnę te 2 km bez przystanku :) Powodzenia i nie poddawaj się :) Wiola.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sznupcia mam do Ciebie WIELKĄ prośbę na facebooku masz zamieszczony naturalny antybiotyk z miodu,cytryny,kurkumy i imbiru mogłabyś podać proporcje na to cudo? Od świąt walczyłam z anginą, wybrałam 3 antybiotyki ale coś czuję że to gardło nie halo znów jakby;/ Chciałabym sobie wzmocnić trochę odporność też więc będę wdzięczna. Pytam tu bo facebooka nie posiadam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już dodałam zdjecie, a proporcje tak jak napisałam..:)

      Usuń
  7. zdjęcie powyżej dodałam do posta oczywiście..:)

    OdpowiedzUsuń
  8. wielki dzięki Sznupciu, biorę się za swoją odporność bo jak znów trafię do lekarza to się pochlastam, krócej będę cierpieć;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten rok pod względem chorób nawracających jest okropny! Ja dwie grypy jedna po drugiej plus angina i zapalenie ucha teraz...poradziłam sobie bez antybiotyku, ale było cięzko..:) zdrowia życzę..:)

      Usuń
  9. Jak ja moglam przegapic nowy wpis !no jak /?poprostu bylam wczoraj na wyborach ,a TY SZnupenciuniu bylas !!!!!!!!!!!!!!ah cholera ja to wszystko wiem ...................i nic zainteresowala mnie ta woda na zalegly tluszcz i pytanie mam ?musi byc mieta ?no sciskam chudzinke do nastepnego pisania !p Gosia

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosiu, możesz do mnie mówić Chudzinka...codziennie..:)
    Możesz pominąć miętę i najlepiej zrobić z połowy składników, żeby sprawdzić reakcję wątroby.
    Woda powinna Ci służyć..:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze Sznupciu UWIELBIAM CIĘ! Ale to na pewno wiesz ;)
    Po drugie Ewa Chodakowska też mi jakoś nie leży... Zaczęłam ćwiczyć regularnie jakieś 6-7 tygodni temu, na początek Chodakowska ale już po paru dniach byłam znudzona i nią i ćwiczeniami. Brakowało mi energii i kopa motywacyjnego... Poszukałam, poszukałam i znalazłam Jillian Micheals - kobieta ma turbo doładowanie w głosie, ćwiczeniach, ale tak prowadzi trening że się chce! Może nie dla super-początkujących ale warto zajrzeć :)
    A póki co trzymam kciuki za Twoje spacerki U CAN DO IT!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny post!!!!!!!!!!!!!!

    I powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  13. Sznupcia, ja tam Chodakowską mam w poważaniu. Mój ortopeda jasno powiedział, tego typu panienki, więcej szkody zrobią niż pożytku przyniosą. Jej metody są dobre dla młodych zdrowych cieląt, a każda osoba z jakimkolwiek problemem zdrowotnym, bez wsparcia jeszcze sobie pogorszy i kuku zrobi, niż zdrowia przysporzy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jillian jest ok, ale polecam mel b , ćwiczeniattrwają nie dłużejjjak 20 min, a pot leje się po d....

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój pierwszy komentarz:D A co! Wkońcu muszę Ci podziękować bo dodajesz sił, sama się odchudzam(ok, zmieniłam nawyki żywieniowe)Ostatnio myślałam, że schudłam i sama to widzę i nawet babcia mówi:"Coś chyba zmizerniałaś,ubywa Ciebie" i jaki szok gdy wczoraj weszlam na wagę i okazało się, że przytylam 1kg. I gdzie tu logika? A tak się staram...ah..no cóż- nie poddajemy się! Genialny post!:DUwielbiam Twój humor, to jak piszesz.:DProsto bez owijania w bawełnę:D Lubię Chodakowska bo mega motywuje na fejsie, ale z nią nie ćwicze:D A to brak miejsca, w domu wszyscy są kiedy ja chce ćwiczyć właśnie z filmikiem na yt- a niech to a komputer jest w pokoju dziennym nie w moim. Więc idę do mojego pokoju i robię jakieś ćwiczenia, co najważniejsze, że coś robię:D
    ~Natalia

    OdpowiedzUsuń
  16. Natalia witam serdecznie i super, że się ujawniłaś..:)
    Tak jak mówisz, najważniejsze , że coś robisz! Że wiesz, co jest dla Ciebie dobre..:) A wagą się nie przejmuj....popsuta pewnie..:)

    OdpowiedzUsuń