Tradycyjnie powinien pojawić się teraz tort, świeczki i toasty. No, ale każdy już wie, że piec to ja nie umiem, a co najważniejsze, za słodkim nie przepadam. Już jako mały rumiany berbeć wolałam parówki niż czekoladki. Tak, tak, zapytajcie mojej mamy. Więc nie będzie torta, ale w nagrodę zabiorę Was w podróż kulinarną na Filipiny. Obiecuję, że będzie smacznie. Wiecie co to jest Adobo? Adobo to jest narodowy skarb Filipin - marynata do mięsa, ryb i owoców morza. Przepis prosty, nie wymaga egzotycznych przypraw. Marynata jest jedna, ale sposobów na smażenie, duszenie, czy pieczenie mięsa, wiele. Do mojej potrawki zainspirował mnie blog Filipinki, która mieszka w Wielkiej Brytanii. Zerknijcie choćby na jej zdjęcia - można się obślinić po same cycki:)
Jak wspomniałam, Adobo to tradycyjna marynata filipińska, składniki zmieniają się odrobinę w zależności od regionu lub pochodzenia gospodyni domowej. Ja wybrałam tą, która jest najbliższa memu sercu i kubkom smakowym , a mięso podałam w formie potrawki z kapustą i ziemniakami. Zapraszam na przepis i polecam z całego serca.
Potrawka Adobo
Składniki(5-7 osób):
5 porcji (kotletów) łopatki wieprzowej lub schab z kością, boczek świeży, żeberka
1kg ziemniaczków sałatkowych
1 główka kapusty włoskiej lub młodej zwykłej
1 cebula
1 główka czosnku
5 liści laurowych
sos sojowy jasny
sos sojowy ciemny
ocet jabłkowy
pieprz świeżo mielony
brązowy cukier
olej rzepakowy
mączka kukurydziana/ mąka ziemniaczana
Zaczynamy od zamarynowania mięsa. Ja do marynowania używam pudełka z hermetycznym zamknięciem. Układamy mięso w pudełku, na to po 1 liściu laurowym, plastrze cebuli i ząbku czosnku na każdy kawałek. Mieszamy ze sobą 2 łyżki cukru, 5 łyżek sosu sojowego jasnego, 5 łyżek octu jabłkowego i 4 łyżki oleju. Zalewamy mięso, zamykamy pudełko i intensywnie mieszamy. Odstawiamy do lodówki na maximum 2 godziny. Tak jak już kiedyś wspomniałam, wszelkie azjatyckie potrawy nie potrzebują całonocnego przegryzania się w lodówce. Po dwóch godzinach mięso jest gotowe do smażenia. Dodam tylko szybko, że taka marynata świetnie sprawdza się na grilla zwłaszcza do żeberek, czy schabu z kością. Pasuje tez do kurczaka i ryb. Smażymy mięso z dwóch stron, wytrącony sos pomału zaczyna nam się karmelizować, ale że my robimy potrawkę, więc podlewamy mięso chlustem wody, dodajemy z 4 ząbki czosnku pokrojonego w paski i pieprz.
Dusimy przez chwilę. Dodajemy posiekaną kapustę, mieszamy i zalewamy wodą. Na małym ogniu dusimy pod przykryciem 1 godzinę. Po godzinie dodajemy pokrojone na 3 ziemniaczki sałatkowe. Nie wiem, czy są one do nabycia w Polsce? To takie małe ziemniaczki, wyglądające jak młode z cienką skórką, których się nie obiera. Jeżeli nie mamy dostępu do tych ziemniaków, to obieramy zwykłe ziemniaki, kroimy w plastry i dokładamy do garnka. Delikatnie mieszamy, tak aby ziemniaki schowały nam się pod kapustą. Jeżeli sos nam się za bardzo zredukował, dolewamy wody. W szklance wody rozrabiamy 2 łyżki mączki kukurydzianej(białej) i 3 łyżki sosu sojowego ciemnego i łyżke octu jabłkowego, dodajemy do garnka i mieszamy. Dusimy na małym gazie przez następne 20 minut, aż ziemniaki będą miękkie. Gotowe kochani, potrawka ma być zupowata i kleista o kolorze toffi. Na smaym końcu dodajemy sól, o ile zajdzie taka potrzeba,
To my, jako Sznupkolubni dziękujemy Wam, że jesteście i dzielicie się z nami Waszym życiem, ciekawostkami, humorem no i przepisami :)))
OdpowiedzUsuńZaraz otwieramy szampana i pijemy za Wasze zdrowie, żebyście nigdy nas nie opuścili !
A to ,że Was i Wasze przepisy kocham będę powtarzała do znudzenia :)
Ściskamy mocno !
Plumeria
W takim razie wszystkiego najsmaczniejszego- lubię czytać, a raz nawet skorzystałam z przepisu, dla mnie kuchnia hmm to kara ;-)
OdpowiedzUsuńJa tez wpadam i nawet muszę powiedziec ze przepis mi zgrał zgadnij co mam w lodówce do tzw. no ugotuj bo sie zmarnuje, no co łopatka :-)
OdpowiedzUsuńMara
Sznupki kofane...to ja Wam zycze ..... z okazji urodzin..zeby blog sie pieknie rozwijal.... bo ja malo kuchcikowa jestem....ale ekran zawsze moge polizac i uslinic sie po pachy....... dlatego uwielbiam tu zagladac :)
OdpowiedzUsuńJa z ciekawością zaglądam i często z uśmiechem czytam, jest ciekawie i apetycznie:) Gratuluję!
OdpowiedzUsuń1. Jubiluszowe SIUP !!!!!! - za kolejne kilkadziesiat x 2.
OdpowiedzUsuń2. nie mialem pojecia co to ADOBO ani skad to. No, ale slinotoku dostalem, bo skladniki w sumie takie nawet zwyczajne calkiem, a wyglada boskoooooooo.
3. ide gotowac. :)))))))))
Sto lat, sto lat, niech pisza, pisza nam! :))
OdpowiedzUsuńTeż na tym blogu jestem częstym gościem,bo sam też pichcę.
OdpowiedzUsuńPodoba się bardzo,nie dość ,że dokładnie opisane,to jeszcze te smakowite foto.
Wielkie Dzięki Monika.
Janjus.
100 lat ! :) Oby inwencja kuchenna nigdy się nie skończyła i wielu podróży do wszystkich zakątków globu!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Aneta
Wszystkiego najlepszego a okazji blogowych urodzin! Zycze Wam natchnienia i radosci z pisania na dalsze lata oraz by kazdy koleny post przyciagal do Waszego bloga nowych, stalych czytelnikow. Sto lat Sznupkowie!!!
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Kochani dziękuje, za życzenia i mam nadzieje, że się spełnią...:) Buziaczki siarczyste dla wszystkich:)
OdpowiedzUsuń