Dziesięć lat temu zrobiłam sobie najlepszy prezent mikołajkowy w życiu, 6-go grudnia wsiadłam w autobus i ruszyłam w podróż mojego życia do Londynu. Decyzję podjęłam z dnia na dzień, zaskoczyłam rodzinę, wprawiłam w zadziwienie mojego Szefa w pracy, przyjaciółki tez mi nie dowierzały, bo przecież ja zawsze miałam tysiące pomysłów na godzinę. Zachciało mi się zmian i wielkiego świata, chciałam podróżować, chciałam mówić po angielsku, chciałam poznawać ludzi z całego świata. Chciałam być wolna i niezależna, chciałam znaleźć swojego księcia z bajki. Zabrałam ze sobą małą torbę, trochę grosza na pierwszy tydzień życia i miałam adres agencji, która miała dać mi pracę.
Pierwsze dni pamiętam tak, jakbym oglądała film bez dźwięku,ale na przyspieszonych obrotach. Pierwsza noc w obcym hotelu, samotny spacer po Londynie, wielki świat przeraził i zachwycił mnie jednocześnie. Pamiętam te wszystkie wystawy, dekoracje świąteczne i mgłę nad Tamizą, czułam się tak obco, a zarazem jak u siebie, tak trochę bajkowo. Po dwóch dniach z bólem serca wyjeżdżałam z Londynu, ale też pełna radości, bo rozpoczynałam nową prace i nowy rozdział w zyciu na angielskiej wsi, na moich lawendowych wzgórzach. Stałam się (nie)Rozważna i Romantyczna.
W miedzy czasie pracowałam tez przez chwile w Bath i w Londynie. Po prawie pięciu latach zrobiłam sobie przerwę i wyjechałam na 3 miesiące do Azji. Po powrocie przeprowadziłąm się do Szkocji.i tutaj u boku Sznupka świetuje swoją okrągła rocznice. Przy takich okazjach zazwyczaj robi się bilans strat i zysków. Więc może i ja się pokuszę i poszukam 10 plusów i 10 minusów mojej emigracji do Wielkiej Brytanii.
Straciłam:
1.Wiele wspólnych chwil z rodzina
2 Wielu przyjaciół i znajomych
3 Paru pseudo królewiczów
4 Ulubione kolczyki
5 Paręnaście kilogramów
6 Torebkę od Louise Vuitton
7 Tysiące włosów na głowie
8 Darmowe przejazdy taksówkami
9 wiele premier w Teatrze Polskim
10 zamiłowanie do papierosów
Zyskałam:
1. Wielu nowych przyjaciół i znajomych
2. Paręnaście kilogramów
3 Całą masę siwych włosów
4. Z dwie zmarszczki od śmiechu
5. Torebkę od Louisa Vuitton prawie za darmo
6 Wiele egzotycznych pieczątek w paszporcie
7. Tysiące zdjęć z wakacji
8. Świeży oddech
9 Satysfakcję w pracy
10 Księcia z bajki
Dziesięć długich, pięknych lat, a minęły jak jedna noc i pół dnia.............w slońcu, w deszczu, w szczęściu.
Sznupciu gratuluje okraglej rocznicy :-) Jeju 10 lat u mnie to dopiero niecale 1,5 roku masakra bo ja sie moim pobytem na wyspach tak ekscytuje :-) az wstyd....
OdpowiedzUsuńKochana ja juz mialam cie wiele razy pytac gdzie ty teraz pracujesz?
I bardzo dobrze,ze się ekscytujesz i że się zachwycasz to tylko świadczy o tym jak chłonny i otwarty mas zumysł na swiat, tak trzymaj..:)
UsuńJa też sie nadal ekscytuje i nadal mnie ten kraj zaskakuje:)
Monis pamietam jak uczylas sie na nockach"idiomow"np...oj pamietam.zal ,bo bylo fajnie a teraz obie na obczznie
OdpowiedzUsuńpamietam Monis jak uczylas sie na nockach np Idiomow..oj pamietam zakuwanie anglika,zal..bo bylo fajnie a teraz obie na obczyznie
OdpowiedzUsuńtez to pamiętam, mój magiczny zeszyt z taka wiedzą, która się nadawała na ksiazkę.Wielu sie z niego uczyło i kiedyś zaginął.Szkoda mi go było..:)
UsuńJULCIA a że było fajnie to bez dwoch zdań, tak mało do szczęścia nam było potrzebne..:)Zimne piwo, paluszki i dobre towarzystwo...hehe..:)
Czyli warto urzeczywistniać swoje choćby najbardziej szalone pomysły! Ryzyko sie opłaca, bo życie mamy tylko jedno.I niech ono będzie kolorowe i ciekawe a nie monotonne i przyczepione zbyt krótkim łańcuchem do jednego miejsca.
OdpowiedzUsuńSznupeczko! Pięknie napisałaś! Ten Twój post powinien stać sie natchnieniem dla tych, któzy jeszcze się wahają i nie dowierzają w swoje siły i marzenia.
A przecież warto wierzyć!
Pozdrawiam gorąco i życzę tak wspaniałej pogody ducha na następne 10 lat (albo i na sto!):-))
Dziękuje Olga, zawstydzasz mnie...:)
UsuńTak, dokładnie Olga wyjęła mi z ust to co chciałabym napisać! Dla mnie to będzie właśnie natchnienie. Muszę bardziej wierzyć w siebie. Nigdy nie myślałam o wyprowadzce na dłużej, ale zawsze chciałam zobaczyć trochę świata, mam nadzieję że to mi się uda, tak jak Tobie :)
OdpowiedzUsuńWystarczy chcieć i zrobić pierwszy krok..:) A podróze to piękna sprawa:)
UsuńKsięcia z Bajki za daleko troszku wymieniłaś w tym bilansie zysków.... :)
OdpowiedzUsuńMówią , że nie ważne gdzie, ważne z kim. Reszta toczy się sama gdziekolwiek na świecie.
Muszę przyznać że napisałaś świetne podsumowanie. Śmieszne i jednocześnie wywołujące refleksje.
Pozdrawiam , życząc aby Wam z górki się szło w każdą stronę.
Tomek
Przepiękne te Twoje lawendowe wzgórza! Owce rozkochały mnie w sobie bez reszty :)
OdpowiedzUsuńNiezła z Ciebie podróżniczka, zazdroszczę odwagi i przeżyć, które dzięki niej zdobyłaś.
Ciekawe, jaki będzie mój bilans za 10 lat :) (oczywiście o ile tyle tutaj wytrzymam :P)
Pozdrawiam i życzę dalszego, cudownego, obfitującego w przygody, życia :)
Cieszę się z bilansu- bo to znaczy, że to była dobra decyzja tak trzymaj Sznupciu, choć Jesteś Tam, cieszę się, że Ja mam Cię Tu. Wszystkiego najlepszego na kolejne 100 lat :-)))))))))
OdpowiedzUsuńDzięuje ślicznie za miłe słowa..:)
OdpowiedzUsuńwyprawy tak jak i spotkanie spontaniczne są najbardziej udane. Ja niestety należe do osób olanujących. Nawet znajoma stwierdziła, że ona tak nie umie i idzie na żywioł. Ja niestety nie. Ale czasami spotkania zwoływane w ostatniej chwili zapamiętuje się na bardzo długo.
OdpowiedzUsuńJagódko nieważne czy spontanicznie czy z ołówkiem w dloni, najważniejsze to spełniać swoje marzenia i nie bać się ..;)
OdpowiedzUsuńGratulacje Kumo :)
OdpowiedzUsuńzapomniałam hasła do konta, więc jestem anonimem ;d
Czasami jest tak, że przypadkowo trafiam na jakiegoś bloga i zostaję na dłużej. I Twój blog ląduje w ulubionych, bo wiem, że chętnie będę tu wracać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Witam Natalia i mam nadzieję, ze zostaniesz przynajmniej na 10 lat...;)
OdpowiedzUsuńSznupko gratuluję serdecznie i życzę jak najwięcej tak udanych (albo jeszcze bardziej udanych) lat!!!
OdpowiedzUsuńDziękuje śłicznie..:)
UsuńJestem Twoim luźnym acz wiernym sympatykiem - z doskoku :) Gratuluję blogu i decyzji. Masz znakomitą (dla mnie) i smaczną w odbiorze, lekkość pisania. I sympatyczny dystans do sibie i otoczenia. Cieszę się, że jesteś dla siebie na plusowym bilansie :). To najważniejsze !
OdpowiedzUsuńPozwól jednak, że zdziwię się fragmentem Twojej (wybacz - lekko naskórkowej) agrumentacji tj.
".........Zachciało mi się zmian i wielkiego świata, chciałam podróżować, chciałam mówić po angielsku, chciałam poznawać ludzi z całego świata. Chciałam być wolna i niezależna, chciałam znaleźć swojego księcia z bajki....."
To naturalne "chcenia" - myślę, że naturalne dla większości. Gdyby to było 20 lat temu -OK, zrozumiałe. Ale w okresie, gdy wyjechałaś, może za wyjątkiem chęci zmian, wszystkie inne rzeczy można równie dobrze (albo równie źle) osiągnąć nie ruszając się z naszego, pewnie bardziej zaściankowego ale własnego kraju ;). Przećwiczyłem to na własnej skórze. Rozumiem, że książe z bajki dopiero zdematerializował się po decyzji wyjazdu, więc równie dobrze mogłaś go spotkać w Polsce... choć statystycznie populacja angielska jest zdecydowanie większa ;) no i pewnie (uśredniając) łatwiej zarobić na Wyspie niż w kraju... Ale o tym akurat nie piszesz w argumentacji.
Wszystkie zyski, o których piszesz nie są związane z miejscem zamieszkania (no może oprócz oprócz torebek Louisa prawie za darmo)... zmarszczek ze śmiechu w naszym ukochanym kraju dostałabyś nawet więcej...:)
/szkoda mi fajnych ludzi wyjeżdżających z Polski.../
Z wyrazami życzliwości
Mija91
Witam Mija i bardzo się cieszę, ze do nas zglądasz..:)Tak zgadzam się, że mogłabym to zrobic w Polsce, ale wtedy akurat nie miałąm na to pomysłu i bardziej pociągał ten wielki świat..:) Oczywiście wiąże sie to też ze stroną finansową, choć cięzko mi powiedzieć jak ona my wyglądała teraz w Polsce po 10 latach. Dlaczego o tym nie wspominam? Bo pieniądze i kariera zajmuje u nas bardzo dalekie miejsce. Z Polski wyjechałąm zostawiając za sobą stałą prace, W Anglii miałam prace marzenie w której się spełniałam i która finansowo dawała mi wiele możliwości, a ja zwyczajnie spakowałąm plecak i pojechałąm zwiedzać Azje. Mogłam wrócić, ale pojechałąm szukać szczęscia do Szkocji. Może przyjdzie taki czas, że znów się spakuje i pojadę do Australii lub pojade mieszkać do Polski, a może do Włoch. Ja uważam, że świat jest tak olbrzymi i ciekawy, ze nie warto zamykac się tylko na miejsce w którym się urodziło....:)Bo świat należy do nas, nie tylko ten skrawek, któy mamy wpisany w dowodzie osobistym...:) Głód poznawiania świata to jedno, drugie to głód poznawania ludzi z innych zakątków świata. Cale swoje kieszonkowe wydawałąm na znaczki pocztowe pisząc do swoich korespondencyjnych przyjaciól ze Stanów,Hiszpanii, czy Izraela. W Anglii marzenie o życiu w multikulturalnym środowisku się spełniło:)
OdpowiedzUsuńGdybym chodziło mi o emgrację typowo zarobkową to wyjechałabym do Niemiec, gdzie mieszka duża częsć mojej rodziny i wielu moich przyjaciół. Ale nigdy nie marzyłam o tym, zeby mówić po niemiecku..:)Nawet miałam przez chwile taki mały epizod. ale to nie było to. Ależ się rozpisałąm..:)