Pierwsze objawy zaczynają się tak gdzieś koło listopada, kiedy to w telewizji pojawiają się pierwsze świąteczne reklamy, a ja czuje mrowienie w brzuchu i temperatura ciała podskakuje mi o parę kresek. Już wkrótce Święta! - krzyczy mój wewnętrzny Elf. Zaczynam przeglądać internet w poszukiwaniu prezentów, choinki, ozdób i mikołajowych atrakcji. Co roku o tej porze marzy mi się wycieczka do Laponii, zeby zobaczyć warsztat Świętego Mikołaja. Wiem, że przyjdzie taki rok, że to marzenie spełnię, tylko będziemy musieli wypożyczyć jakieś dziecko od sąsiada, bo tak trochę nie wypada jechać samemu. Widzieliście reklamy takich wycieczek? Jedzie się saniami zaprzęgniętymi w renifery prosto do domu Mikołaja. Śnieżek prószy, dzwonki dzwonią, mróz szczypie w policzki, a na progu czeka na nas Pani Mikołajowa z kubkiem gorącego kakao, a Elfy właśnie zakosiły nasze kruche ciasteczka.Idealnie! I tak już od listopada chodzę i wzdycham i rączki zacieram, bo zaczyna się mój ulubiony okres w roku.
Z początkiem grudnia choroba osiąga swoje szczyty, bo w telewizji na kablówce ruszają świąteczne programy i kanał Chrismas24, gdzie jak sama nazwa mówi, przez 24 godziny puszczają filmy o tematyce świąteczno - noworocznej.
"Świąteczna piosenka"
"Serce na Święta"
"Elfowe porachunki"
" Pani Mikołajowa w Nowym Jorku"
"Cud na Manhattanie"
" Świąt nie będzie"
"Nowy dom na Święta"
"Wnuczka Mikołaja w Los Angeles"
"Niegrzeczny podarunek"
"Dobry uczynek"
"Nie oddamy Mikołaja"
I ja te wszystkie badziewne filmy oglądam, a co najgorsze, potrafię obejrzeć dwa i trzy razy i za każdym razem tak samo ryczę na końcu filmu, bo Franek z sierocińca znalazł nowych rodziców w Dzień Bożego Narodzenia, a Karolcia dowiedziała się dokładnie w Wigilie, że mąż jej nie zdradzał i cała rodzina odśpiewała kolędy przy choince czule się obejmując. Jak tylko skończę oglądać film, wysmarkam nosa i otrę łzy to zaczynam oglądać na programach muzycznych wszelkie listy przebojów:
"100 najlepszych piosenek świątecznych"
"Top 10 Świątecznych przebojów"
" Świąteczne hity wszechczasów"
Oczywiście wydzieram się przy tym niemiłosiernie, śpiewając z Georgiem "Last Christmas". Jeszcze na bezdechu, a juz na następnych programie koniecznie muszę obejrzeć programy kulinarne, gdzie pokazują jak przyrządzić idealnego indyka, jak upiec ciasteczka w kształcie renifera, jak zrobić pudding i ciasto szkockiej babuni:) Oglądam, zapisuje, drapie się po głowie i robię listę zakupów. Czasu za dużo nie mam, bo wieczór się zbliża i nie mogę przeoczyć "Kolacji na zamku u Sir Roda Stewarta" czy "Wigilijnego biesiadowania z Michaelem Buble w kanadyjskiej chacie".
A wiecie, ile się na to wszystko czasu marnuje? Pewnie nie wiecie, to wam powiem. Cały dzień się na to marnuje! CAŁY DZIEŃ! A przecież jeszcze muszę coś ugotować, coś upiec , coś wyprać, zrobić świąteczne zakupy, czasami pójść do pracy, na świąteczny lunch z koleżankami. Zamówić nowe poduszki z mikołajem, prezenty dla siebie i Sznupka, nowe świeczki, nowe obrusy, nowa choinkę, bo w tym roku ku mojej rozpaczy będzie sztuczna. Pierwszy raz w życiu będę miała sztuczną choinkę. Pierwszy i ostatni, bo już żałuje tej decyzji, ale skoro zaraz po nowym roku jedziemy na wakacje, więc nie chciałam mieć drzewka tylko na chwilę.
Matko, jaka ta choroba jest mecząca, wieczorem padam wykończona i zasypiam z uśmiechem na twarzy, bo jutro przeciez kolejny przed świąteczny dzień pełen wrażeń. Muszę popakować więcej prezentów, wreszcie się zdecydować co zrobię na Świąteczny obiad, obejrzeć z dwa kolejne filmy i jeszcze raz zaśpiewać z Georgiem Michaelem, wyskoczyć jeszcze raz na kiermasz i dokupić parę kiczowatych ozdób, bombek i łańcuchów. No i muszę kupić więcej migoczących światełek, bo wczoraj byłam u koleżanki na "Balu zdesperowanych Kur Domowych" i u niej w domu wszędzie migoczą światełka i ma dwie choinki, a ja będę miała tylko jedną, więc muszę mieć więcej migoczących światełek. Ufff tyle do zrobienia, a tak mało czasu.
Już nie mogę się doczekać Wigilii. Sznupek ubierze czapkę Mikołaja, a ja rogi renifera. Chciałam nam kupić piękne sweterki z bałwanem, ale Sznupek powiedział stanowcze NIE! No to kupiłam nam chociaż skarpety w bałwanki, o sweterkach pomyśle w przyszłym roku, może się Sznupek przełamie:)
No cóż, jestem Świętoholiczką i jestem z tego dumna:) A jak jest u was? Jakieś objawy rozpoznaliście u siebie?
P.S. Jutro następne zwierzenia świętoholiczki, opowiem wam o kiermaszu:) A teraz uciekam, bo zaczyna się film "Idealne Święta":)
szalona :D
OdpowiedzUsuńa ja swiat nie lubie :) jestem tu 5 lat, i pierwszy raz mam choinke bo dziecko lubi ;] a o kiermaszu poczytam chetnie bo nawet tam jeszcze nie zawitalam ;]
o tym programie tv nawet nie slyszalam, wlasnie przelaczylam ale to nie moje klimaty hah :D no szalona Sznupcia szalona, powiedz mi gdzie potem przechowujesz te swiateczne ozdoby? czy przez caly rok zdobia mieszkanie?
jak na razie mieszczą mi sie w tej wielkiej torbie z Ilea:) Ale nie wiem jak to bedzie po tych świetach:)A wiszą zazwyczaj do konca karnawału...:P
OdpowiedzUsuńSznupciu obie możemy zalożyć koło anonimowych świątocholików ja kocham święta i reaguję jak ty :)
OdpowiedzUsuńA czy moja paczuszka dotarła ?
nie doszła jeszcze, już ja jutro przetrzepię torbę listonosza...:)
Usuńwysłałam wczoraj pierwszą klasą więc dziś powinno być mam nadzieję, że do piatku dotrze :)
UsuńOch kochana, dużo opisanych przez Ciebie objawów dostrzegam i u siebie :D W tym roku jednak dałam trochę na wstrzymanie i skupiłam się tylko na choince :) Ale jestem też trochę zawiedziona, bo postanowiłam sobie, że jak tylko zacznie się grudzień, to będę oglądać różne świąteczne filmy, żeby jeszcze dodać sobie gwiazdkowego nastroju. A tymczasem... mamy już 19 grudnia, a ja nie obejrzałam jeszcze żadnego świątecznego filmu! Wstyd!
OdpowiedzUsuńOj Paulinko niech no sie Mikolaj dowie, ze jeszcze nie obejrzałaś żadnego filmu z jego udziałem to wpisze Cie na "złą" liste i nie będzie prezentów..:)
OdpowiedzUsuńhmm uwielbiam ;-) świąteczne filmy z mikołajem, zakupy brrrr nienawidzę, ale chciałabym obdarowywać prezentami to tu, to tam, może sama zostanę Św. Mikołajem ? Dobrej nocy
OdpowiedzUsuńps. Sznupek jesteś cudownie cierpliwy ;-)
Sznupek swoją cierpliwością mógłby obdarować pół dzielnicy..:) To się zgadza:)
UsuńTeż lubię świeta, ale trochę inaczej się ta sympatia do nich u mnie objawia. Przede wszystkim dużo słucham i jeszcze więcej śpiewam kolęd, bo uwielbiam śpiewać!Następne, co dobrze wzmaga u mnie ten świateczny nastrój, to pójście do lasu i własnoręczne urwanie naręcza świerkowych i sosnowych gałązek, które mi potem w domu pięknie pachną.A czasem jeszcze lubię sobie siąść i zrobić parę jakichś papierowych ozdóbek świątecznych albo jakieś zimowe obrazki malować albo coś światecznego w nastroju napisać...I jak najdalej od sklepów i tłumów ludzi! Dla mnie to czas skupienia, rozmarzenia, ciepłych albo smutnych wspomnień...
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie!
Mnie właśnie w Święta ciągni edo ludzi i lubie jak jest głośno, wesoło i kolorowo, a po Świętach wracam do swojego spokoju..:)Chociaż takie takie Boże Narodzenie w Leśnej Chacie przy kominku też mi się marzą....:)
UsuńWszystko by się zgadzało z tą leśną chatą, poza tym, że nie mamy kominka i grzejemy się przy kaloryferach!A z sąsiadami z mojej wsi spotykamy się poświatecznie i kolędujemy gromadnie i tak donośnie, aż chałupy w posadach drżą!:-))
Usuń