poniedziałek, 10 września 2012

Pocałunek motyla i biały miś, czyli wycieczka z dziewczynami

Ciężko było wracać z pięknej angielskiej wsi, zostawiłam za sobą piękne słońce, błękitne niebo, zakochane motyle, wkurzone motyle i białego misia, były też kucyki i strusie, kaczki w stawie i na talerzu, szekspirowskie klimaty i sielanka przy piwie,  ale może tak, nie wszystko na raz.

Zostawiłyśmy szwagra w domu i same wybrałyśmy się do Stratford upon Avon. Miasto słynne za sprawą Szekspira, który tam się urodził. My pojechałyśmy oglądać tam motyle:) Upał niemiłosierny, tłumy ludzi, okropnie się człowiek męczy w takich warunkach. Postanowiłyśmy odwiedzić motylki, zrobić rundę honorową wkoło Królewskiego Teatru Szekspirowskiego i uciekać w plener.

Motyle były piękne, ale stanowczo za szybko latały i nie dały się pogłaskać, więc siostrzenica staciła nimi zainteresowanie po około 15 minutach i delikatnie sugerowała nam, aby się udawać w kierunku wyjścia. Na znak protestu nie chciała pozować do zdjęć.





  





Udało mi się pozaglądać trochę w krzaki, gdzie chowały się, przed wścibskimi obiektywami, zakochane motyle i wesoły budda. Wesoły budda to chyba zabłądził w drodze do tajskiej restauracji, która znajduje się tuż za rogiem. Zakochane motyle całowały się namiętnie, co ku wielkiej radości, udało mi się uwiecznić w obiektywie. Pięknie się calują, prawda?

  

Nieprawda! Musiał Sznupek zdjęcie obejrzeć, zeby mnie z błędu wyprowadzić- Sznupciu, ale czułki to te motyle mają z drugiej strony, więc jak one się całują?- a fuj!Jak tak można w biały dzień, w krzakach, przy dzieciach!?

Obiecałam Myszce,że kupie jej motylka w sklepie przy wyjściu. Widocznie dziecko było już tak znudzone, ze z tysiąca różnych motyli wybrała sobie............ misia polarnego. Nie pomogły tłumaczenia, że na pamiątkę z motylarni fajnie mieć coś motylkowego, żadne prośby, ani groźby nie pomogły i Myszka opuściła farmę motyli z misiem polarnym w kieszeni:)


 

CDN.....



p.s. Pytaliście jak zareagował Sznupek na nowe krótsze włosy? Ano wiedział, że coś się zmieniło, ale do końca nie był pewien co? Stwierdził, że w nowej fryzurze mi do twarzy i woli mnie w  tych nowych prostych włosach niż w kręconych! Nie zauważył, ze są o połowę krótsze. Nawet nie chce mi się zastanawiać nad tym, jakim cudem mozna tego nie widzieć?!No ale co ja się czepiam - najważniejsze, że wogóle zauważył, że coś z włosami zrobiłam i z tego powodu należy się radować:)

Odezwe się po powrocie z Rzymu.

Pa!    



6 komentarzy:

  1. Hejka, Motyle też mają prawo do "motylej" czułości. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Jagoda mają prawo jak najbardziej, ale mogłyby poczekać do 18.00 aż zamkną bramy dla odwiedzających...:)

      Usuń
  2. Hej Hej a Kto Je podglądał w krzakach ;-) Udanego pobytu w Rzymie :-) Moich krótkich włosów tez mąż nie zauważył/ a nawet kolor inny- ciemny/ :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe foto z motylkami ciekawe, że też udało Ci się w takiej chwili ;). Czekam na relacje z Rzymu, udanego pobytu!

    P.S. Ano Mężczyźni... mój powtarza: tylko nie ścinaj włosów, choć daję sobie rękę uciąć, że przy skróceniu ich o 8-10 cm nawet by nie zauważył.

    OdpowiedzUsuń