czwartek, 12 lipca 2012

Z brudnopisu emigranta, czyli sąsiedzkie porachunki



Dzisiaj o poranku wyrwało mnie z leniwej zadumy walenie w klamkę. Kogo tam niesie o tak wczesnej godzinie? Ledwie co minęła 11.00, ludziska spania nie mają czy co?



-dzień dobry, czy Pani Sznupcia?
-tak?
-jestem z urzędu miejskiego, czy te śmieci na chodniku przed budynkiem to twoje?
-no moje.
-sąsiedzi donieśli do urzędu ,że w niedozwolonym miejscu wystawiasz śmieci
-jak to w niedozwolonym? Zawsze tak robiliśmy ze śmieciami, które nie mieściły się w kubłach!
-no tak , ale od stycznia należy to wystawiać od podwórka, nie od ulicy i powiadomić firmę, która przyjedzie i wywiezie to dla ciebie na  wysypisko. Każdy lokator dostał ulotkę z informacją.
-widocznie my tej ulotki nie dostaliśmy - kto dzisiaj czyta ulotki wrzucane do skrzynki???
-jeżeli nie zostanie to uprzątnięte dzisiaj to zrobimy to za ciebie,a na was zostanie nałożona kara.






- Sznupek!!!!Wstawaj!!!
- Co się stało???
-Wstawaj, śmieci trzeba przenosić!
- Gdzie się przenosimy?No co ty?
- Nie my ,tylko śmieci!
- jeszcze 5 minut ,no daj pospać
- No wstawaj, bo nam wlepią kare - 50 funoli!!!
- Sznupciu daj się obudzić,gdzie mam iść, co mam przenosić, jaka kara???
- No wstawaj! Idziemy!





Pół godziny zajęło nam przenoszenie tych starych szafek, kartonów i innych cudów na drugą stronę budynku. O wiele dłużej zajęło nam ogarnięcie tej całej sytuacji naszą polska mentalnością. Musieliśmy sobie przypomnieć, że tak tu jest. Nikt nie zwróci ci uwagi, że coś źle robisz bo przecież nie wypada. Nie wypada zapukać do sąsiada obok i delikatnie  zwrócić mu uwagę, ale jak najbardziej w porządku jest zadzwonić do władz i złożyć donos.

Znamy się z sąsiadami jakieś 4 lata, wiele godzin się przegadało na ławeczce czy przed domem, żyjemy sobie całkiem przyjemnie, można by rzec sielanka-maślanka. Jednak w przypadku konfliktowej czy nieprzyjemnej sytuacji nie potrafią stanąć z problemem twarzą w twarz, za wszelką cenę unikają konfrontacji, minimalizują możliwość stresowych sytuacji.

To samo w pracy, wszyscy dookoła na siebie kablują. Taki John przychodzi do Bossa i mówi,ze Steve nic nie robi, chowa się po kątach i bawi się swoim nowym telefonem, a za chwile widzisz jak na przerwie John ze Stevem siedzą przy jednym stoliku na przerwie i wymieniają się aplikacjami w swoich nowych telefonach.
Thia zgłosiła w kadrach, że nie chce pracować na jednej zmianie z Sisi, bo ona notorycznie się spóźnia na poranną zmianę, ale na wspólna imprezę po pracy chętnie się z koleżanką wybierze.

W Polsce takiemu sąsiadowi czy kumplowi donosicielowi poprzebijałoby się opony w samochodzie, lub delikatnie zarysowało lakier. Z takim kumplem nie poszłoby się na piwo po pracy. Pewnie doszłoby  do ostrej wymiany zdań, może i by się krew polała.:)



A w Szkocji? Pewnie jak jutro spotkam sąsiada to się uśmiechniemy do siebie, pogadamy z pare minut o pogodzie i sporcie, bo przecież nic sie nie stało, tutaj tak się załatwia sąsiedzkie porachunki:)




          


              

2 komentarze:

  1. Hehe, u nas niektórzy mądrale karteczki za wycieraczkę wkładają :)
    Życie.....

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest wlasnie to. Minimalizowanie stresowych sytuacji. Dobrze. Po kiego grzyba sie uzerac z kims i klucic na klatce. To nie donos tylko poinformowanie odpowiednich osob, zeby zrobily porzadek. ;) A to, ze ta pani akurat sie do was zglosila to jak najbardziej czysty jak woda w gorskim potoku woda przypadek. Tak wiec. Wybacz sasiadom, chcieli dobrze.

    OdpowiedzUsuń