- aaa....apsik!!!
- na zdrówko, na zdrówko Ty moja Parówko
Wiadomo, że w takich przypadkach najlepiej sprawdza się kuchnia angielska i moja ulubiona bomba kaloryczna czyli kalafior zapiekany w sosie serowym. U mnie wersja wzbogacona o tymianek i musztardę w proszku. Do tego ziemniaki i boczek zapiekany z miodem i sosem sojowym, posypany koperkiem. Szkoda marnować czasu na gadanie, zaczynamy :)
Kalafior zapiekany w sosie serowo-musztardowym
1 średni kalafior
2 szklanki mleka
1/4 szklanki mąki
2 szklanki startego sera
1 łyzka suszonego tymianku
1 mała płaska łyżeczka musztardy w proszku lub łyzka musztardy Dijon
2 grube plastry masła
sól, pieprz do smaku
Kalafior obieramy z liści, wykrawamy korzeń i wrzucamy na gotującą się wodę, lekko osoloną . Gotujemy na małym gazie przez 5-7 minut. Wyciągamy i odstawiamy do przestygnięcia. W rondlu rozpuszczamy masło, dodajemy mąkę i zasmażamy, aż zrobi nam się jednolita masa, mąka musi się porządnie przesmażyć z masłem, tak do 5 minut.
Szybko mieszając pomału wlewamy dwie szklanki mleka, dodajemy tymianek i gotujemy przez około 3-5 minut często mieszając. Na małym ogniu, żeby nam się nie zwarzyło. Dodajemy szklankę startego sera, ja uzyłam Cheddara. Na końcu dodajemy odrobinę soli, należy z solą uważać, bo ser jest wystarczający słony.
Jak nam się ser rozpuści dodajemy pół łyżeczki musztardy w proszku. Już wielokrotnie namawiałam Was, abyście się przekonali do tej przyprawy, jest rewelacyjna, dodaje niesamowitego smaku i koloru. Jeżeli jeszcze jej nie macie w waszej szafce, to można zastąpić musztarda Dijon, ale różnica jest zauważalna. Angielska musztarda w proszku smakuje bardziej chrzanowo, ale nie do końca, jest po prostu jedyna w swoim rodzaju. Poniżej na zdjęciu oryginalne pudełko firmy Colman's. Receptura strzeżona jest od 200 lat.
Kalafior obieramy w różyczki i układamy w żaroodpornym naczyniu. Można naczynie posmarować tłuszczem, ale ja tego nie robię, najwyżej brzegi się trochę podpieką. Zalewamy to sosem , ale tak żeby brzuszki kalafiora wystawały ponad powierzchnię. Posypujemy to pozostałym serem i pieprzymy wedle uznania. Wkładamy na 30-35 minut do piekarnika rozgrzanego na 180C. Ser ma się zarumienić na złoto, a sos ma wesoło bulgotać. Gotowe! Można podawać z ziemniakami, ale świetnie smakuje tez z gorącą bagietką. Uwierzcie, że można maczać i maczać kawałki pieczywa w tym sosie do nieprzytomności podniebienia.
Boczek zasmażany z miodem i sosem sojowym z koperkiem
Kostka boczku wędzonego
2 łyżki oliwy
1 czerwona cebula
6 ząbków czosnku
pęczek koperku (mały)
miód
pieprz
sos sojowy ciemny
sól
ocet balsamiczny/lub inny winny
Boczek i czerwoną cebulę kroimy w kostkę obsmażamy porządnie. Później zostawiamy na małym ogniu niech się wytapia, dorzucamy 6 ząbków czosnku, polewamy miodem, wedle uznania i posypujemy pieprzem, mieszamy delikatnie i idziemy na kawę. Jak już nam się boczek pięknie skarmelizuje, dodajemy odrobinę soli. Ja zawsze używam morskiej, 2-3 łyżki sosu sojowego i łyżeczkę octu balsamicznego lub innego. Możemy nawet dodać mniej, tu chodzi o delikatne "zbicie" słodkiego miodu, więc tak delikatnie z tym octem. Dodajemy posiekany drobno koperek i przez chwilę podsmażamy. Jeżeli całość wyda nam się za sucha, a tak zapewne będzie, to dodajemy odrobinę wody i gotowe. Do polania ziemniaków, do ryżu, do kaszy, do wszystkiego pasuje jak ulał.
O rany, od samego patrzenia mi przybywa :D
OdpowiedzUsuńKasia dlatego ja to robię raz w roku i nigdy za dużo, jednak od czasu do czasu można sobie pozwolic na takie szalenstwo, bo inaczej co za życie byłoby bez rozkosznych kalorii..:)
OdpowiedzUsuńNie no, zycie bez kalorii to nie zycie :))
UsuńSznupcia ja poproszę o poczwórną porcję, mimo uwag dietetyka męża ;-) też mi jakoś zimno, może dobre jedzonko pomoże :-)
OdpowiedzUsuńoj uwierz mi, ze taki kalafior lepszy niż kaloryfer..:)
OdpowiedzUsuńZebralo nam sie na dietetyczne jedzenie:))) Ja tez dzis o diecie (hmmm... takiej w moim wydaniu).
OdpowiedzUsuńKalafior wyglada i brzmi pysznosciowo, ale po tym co dzis zezarlam to sie jednak powstrzymam:)))
Star no czytałam o Twoim wiaderku lodow jogurtowych...takie dietetyczne jedzenie tez lubię..:P
UsuńOch, jakie tu pysznosci sycące od samego rana! Strasznie apetycznie to wszystko wyglada a same opisy potraw wyzwalaja w mym zołądku potężne burczenie!
OdpowiedzUsuńBylismy z mezem niedawno w masarni z prawdziwego zdarzenia. Wszystko pachnie tam i smakuje tak jak w dawnych, dobrych czasach. Zakupilismy boczku surowego, wędzonego oraz podgardla i słoninki. Będziem robic smalec ze skwarkami. Przy czym skwarków ma byc wiecej niz smalcu! To tak wygodnie ukroic sobie pajdę chlebka, posmarować mazidłem pachnącym wędzonką i już po chwili zajadać z luboscią!Pal sześć z kalorycznością! Raz sie zyje!
Sznupciu kochana! Cieszę się ,ze napisałas, bo juz sie martwiłam, żeś zachorzałą albo jaka zmora Cie trapi. Ale oto powróciłaś w pełnym blasku z internetowej mgły, nisąc nam powiew prawdziwych i wręcz dotykalnych smaków oraz aromatów cudownych na zimne dni. Chyba tylko Ty tak potrafisz pisać smakowicie!:-)
Ściskam mocno i pozdrowienia gorace zasyłam!:-)))
Olg aja nie wiem gdzie mi ten miesiąc uciekł, czas mie przez palce przecieka jakoś ..:) Miło Cie widzieć :) OBIECUJĘ poprawe;)
UsuńSznupciu Moja Szkocka - dołączysz do nas na Blogowskaz.org ?
OdpowiedzUsuńHej, pobudka !!
OdpowiedzUsuńa co Ty juz w sen zimowy zapadasz ?
Nie wiem jak Tu się dodaje obrazki, ale uwierz mi kochana, że żółtą kartkę już trzymam ;)
ps. dziękuję za pozdrowienia z parostatku :)
Sznupcia, ten twój kalafior to moje smaki...aż mi zapachniało ;)
OdpowiedzUsuńprzepis wydrukowany...na dniach kalafior zapiekę
mniam, mniam
Majka