A wiec opowieść będzie o kaczkach, ale za nim zacznę o kaczkach, to będzie o królikach. I tu znów muszę wam zadać pytanie. Czy macie jakieś ubranko z dzieciństwa, o którym wasza babcia lub mama wspomina niemal z łezką w oku? Ja mam! I mogę się założyć, że wisi gdzieś jeszcze w szafie u babci. Moje przepiękne futro z królika! Białe futro z królika, które (wedle zeznań babci) sprowadzane było z drugiego końca Polski i w którym wyglądałam bosko i robiłam furorę na dzielnicy. Ja wiem, że futro z królika mogło być swego rodzaju dumą rodzinną, ale żeby mnie zaraz w nie wciskać na spacer do lasu? Przecież ja w tym ledwie chodziłam, a do lasu się chodzi, żeby się wybiegać, prawda? A oto i dowód - zdjęcie - ja na spacerku w lesie w futerku z królika. Dobrze, że to nie było futerko z lisa, bo pewnie żywa bym z tego lasu nie wyszła.
No to będzie teraz o kaczkach. Inicjatorem opowiadania zazwyczaj jest moja Mama i zazwyczaj zaczyna się to niewinnie. Ty to Dziecko zawsze lubiłaś wszelkie zieleniny i zawsze lubiłaś dobrze zjeść - mówi mama. Dziecko, czyli Ja, już wie co będzie dalej. Pamiętasz Dziecko jak wyjadałaś KACZKOM jedzenie? - pyta z uśmiechem Mama - I to jest najgłupsze pytanie, bo jak mogę pamiętać, skoro Dziecko miało niecałe dwa latka? Więc mówię, że Dziecko nie pamiętam i tu się zaczyna cała opowieść mojej Mamy, czasami nawet z wspomaganiem Babi Zdrajczyni, która niby ma lepszą pamięć do dat, jakby akurat data była tu najważniejsza.
Byliśmy kiedyś u ciotki na wsi - opowiada Mama - ciotka akurat miałam młode kaczki. Sznupcia jak to każde dziecko bardzo kaczym życiem zainteresowana i od rana z okrzykiem "ka ka ka" do kaczek biegła ile sił w małych nóżkach. Któregoś wieczoru - kontynuuje opowieść Mama - wącham Sznupcie z każdej strony, bo mi dziwnie pachnie kaczkami, najbardziej jak się odezwie. I tu rodzina zaczyna pomału rechotać, a najgłodniej zawsze rechocze Kuzyn Maniek. Zawsze! -No ale nie przerywam opowieści.
Wykąpałam Sznupcie i przebrałam - opowiada dalej Mama - i jakoś zabiłam ten smród. Następnego dnia, wypuściłam Sznupcie na podwórko i co widzę? Dziecko moje biegnie do kaczego korytka, po drodze odgania wszystkie kaczki i zabiera się za wyjadanie kaczego śniadania. Siłą od korytka odciągnęłam - zakończyła opowieść moja osobista rodzicielka.I tu cała rodzina zaśmiewa się do łez na całego. Na nic moje tłumaczenia, że przecież jedzenie było dla młodych kaczek, świeżo posiekane ugotowane ziemniaki, buraki i pokrzywa, więc zdrowe na pewno i nie ma co tu robić blee i fuj!.
Żeby szybko zmienić temat i ratować ostatki honoru - mówię - a pamiętacie jak Kuzyn Maniek chciał kupić spirytus zamiast octu? I tu pierwszy przestaje rechotać Kuzyn Maniek, a reszta słucha z uwagą.....ale o tym opowiem wam innym razem, a opowiem na pewno:)
Nie mam zdjęcia z kaczkami, nie mam tez zdjęcia korytka, ale mam kultowe zdjęcie na kucyku, gdzie dokładnie widać , jak pięknie wyrosłam na zdrowym organicznym jedzeniu. Biedny kucyk, pewnie do dzisiaj mnie pamięta.
Z okazji Dnia Dziecka wszystkim
Dzieciom, tym małym i duzym
życzymy wielu powodów do beztroskiego
śmiechu!
Momi he he ..........super opowieść z dzieciństwa ;) i przyznaj się z ręką na sercu....że JĄ bardzo lubisz .........kwa ...kwa ;)
OdpowiedzUsuńhahahahaha
OdpowiedzUsuńta opowiesc musi robic duze wrazenie wsrod rodzinki ;)
w mojej rodzinie nie ma chyba takich faktow, bylam raczej spokojnym dzieckiem, ktore lubilo siedziec w kacie i rysowac
co prawda raz mamie strachu przysporzylam kiedy bawilysmy sie w chowanego i ja weszlam na stol i schowalam sie za zaslona, a okno blo otwarte (mieszkalismy na 2 pietrze)ja tego zuplnie nie pametam...
moj brat to natomiast byl przeboski, jego ulubionym zajeciem bylo podkradanie butow, a w pozniejszym wieku moich opasek z kokardami ;)
ale nie bede go publicznie kompromitowac, bo jest teraz w wieku, w ktorym bardzo sie przezywa kazde osmieszenie ;) czyli dojrzewania ;)
pozdrawiam sznupciu!
Teraz tą historie uwielbiam, muszę przyznać, ale jak właśnie miałąm te naście lat( jak Twoj brat Justa) ,to ze wstydu pod stól się chowac chciałam. Więc Justyna poczekaj z opowieściami jeszcze pare lat..:)
OdpowiedzUsuńach dzieciństwo i nasze problemy ha ha, futerko z królika ha ha mam podobnie ale byłam ciut większa- gdy czas na modę króliczą trwał ;-). Sznupciu jesteś kochana i złóż ode mnie życzenia Sznupkowi- w końcu to i Jego święto :-)
OdpowiedzUsuńhahaha ale może to lepsze niż jedzenie piachu, tzn własnoręcznie ugotowanej zupy ;)
OdpowiedzUsuńA w ogóle ładna dziewczynka na nas tu spogląda, dla niej również wszystkiego najlepszego :)
Słodkie, wzruszające wspomnienie z lat niewinnych, beztroskich.Jak to wszystko było dawno temu, prawda? I jak dziwnie patrzeć na to dzieciątko w futerku i myslec, że to Ty!W tym maleństwie był zaczątek dzisiejszej, łakomej Sznupci. Zwiastun odważnego, nie bojącego sie wyzwań człowieka.Dziewczyny zyjacej blisko natury, pozytywnych uczuć z niej płynących, ufnej w dobro i pełnej specyficznie ciepłego poczucia humoru.
OdpowiedzUsuńJa nie miałam futerka z królika ale miałam czapkę. Nie cierpiałam jej. Ucieszyłam sie wiec bardzo jak sie skurczyła po praniu i pasowała juz tylko na moją lalkę!
Ciepłe mysli zasyłam do Szkocji!:-)))))
Oh Dziękuje panienki z atak miłe słowa:)
OdpowiedzUsuńopowiesc superowska - nie ma to jak beztroskie lata dziecinstwa :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
chyba tą beztroskę ciężko odtworzyć - dorosłość jest do du**py:)
UsuńPozdrawiam Lui, jaka u Was na Kresach pogoda?