**********
Całkiem niedawno opowiadałam Wam o mrożonych cytrynach i ich zaletach, pamiętacie prawda? Więc moje umiłowanie dla tych mrożonek przeszło niemal w obsesję i już pół zamrażalki mam zawalone cytrynami i limonkami. Mówię do Sznupka - Kochanie, a nalej mi do dzbanka wody i wrzuć parę plasterków mrożonej cytryny( tak, tak, teraz mrożę nawet w plasterkach, lepiej niż w łódki). A te mrożone cytryny, to gdzie? - zapytał niepewnie Sznupek. Grzecznie odpowiedziałam, że w zamrażalce i nawet słowa więcej nie dodałam, nawet złośliwości jednej nie wypuściłam z płuc, nawet nie zapytałam z ironią, że niby gdzie te mrożone cytryny mam trzymać? W chlebaku? Sznupek po męsku chwycił dzbanek i wyruszył do kuchni. Słyszę otwierany zamrażalnik, słyszę otwierane szufladki i odgłos mrożonek, słyszę też, że zamrażalnik się zamyka. Aha! Znalazł, nie będzie pytał. Powinnam teraz usłyszeć szum wody wpadającej do dzbanka, ale nieeee, nic z tech rzeczy. Słyszę sapanie, odgłosy tarcia i pomruki jakieś. Aha! Myślę sobie, pewnie Sznupek postanowił dzbanek wypolerować przed wody nalaniem. No to jak on mi tak dzbanki poleruje, to niech mi cycki uschną jak jeszcze raz złe słowo na Niego powiem. Dzbanek wypolerowany, ale wody dalej nie słyszę, za to słyszę trzaskanie szufladami, szafkami, ostrzenie noży, stukot młotka - tak tak dobrze czytacie, młotka. No ale wreszcie jest! Wyczekany szmer wody szkockiej spływającej do dzbanka! Po paru sekundach dzbanek wylądował na stole. Patrze ja się w ten dzbanek i patrze, od tego patrzenia już mnie oczy trochę bolą, ale nie śmiem pytać. Pierwszy odezwał się Sznupek.
- Sznupcia? To chyba nie najlepszy pomysł mrozić cytryny w całości, ciężko je później pokroić
- No wiem, że nie najlepszy
- No to po co mrozisz w całości?
- Do ścierania na tarce, a do wody są pomrożone w kawałkach w małej szufladce
- To teraz mi mówisz! Normalnie chętnie bym cię tym dzbankiem....
Wyobrażacie sobie? Pokroił! Pokroił w plasterki zamrożoną cytrynę, trochę zmaltretowane plastry wyszły, ale przecież czepiać się nie będę. Czepiać się też nie będę, że nowy nóż do chleba muszę kupić, zresztą w dobie pieczywa krojonego, kto potrzebuje nóż do chleba? Jak tu się czepiać w obliczu cudu niemal. Zdolny ten mój Sznupek, prawda?
**********
Za mało chwalenia? No to jeszcze trochę. Raz na miesiąc robimy sobie zakupy przez internet w Tesco. Zakupy zazwyczaj duże i ciężkie. Bardzo nam to pasuje, bo kierowca zakupy wniesie i w kuchni postawi. My musimy tylko rachunek podpisać i rozładować zakupy po lodówce i szafkach. Oszczędzamy na takich zakupach nogi, ręce i kupę czasu. Wczoraj zakupy przyjmował Sznupek, bo ja zajęta byłam plewieniem mojego parapetowego ogródka. Zazwyczaj zakupy przywożą mężczyźni, ale tym razem Sznupkowi trafił się młody rodzynek. Skąd wiem, że młody? A bo poznałam po głosie, po głosie Sznupka oczywiście.
- Dzieeń Dobry - powiedział przeciągle Sznupek
- Dzień Dobry - odpowiedziało zasapane dziewczę
- Ooooo aleee zakupyyy - rzucił luźno rozluźniony Sznupek
- Nooo trochę tego jest - odpowiedziało zasapane acz roześmiane dziewczę
I w tym momencie nastąpiło prawdopodobnie trzepanie rzęsami, trzepało dziewczę, nie Sznupek. Chociaż kto to wie? Mnie tam nie było, ja przecież byłam zajęta plewieniem parapetowego ogródka. Trzepanie rzęsami długo nie trwało, bo po chwilowej ciszy usłyszałam głos Sznupka:
- To ja..... to ja ci pomogę, przecież nie będziesz tak sama dźwigała
- Ojej jak to miło z twojej strony - zaświergoliło dziewczę
- Nie ma najmniejszego problemu - odpowiedział dziarsko Sznupek
I pobiegł Sznupek jak bóg młody jeden, zapominając, że jeszcze pół godziny temu nogi go bolały tak bardzo, że odkurzacza w dłoni nie mógł utrzymać. Co najmniej ze dwa razy tak po schodach biegał z pracownicą Tesco, która przynajmniej co drugi schodek dziękowała mu za ogromną pomoc, a Sznupek przynajmniej co trzeci schodek zapewniał "trzepoczącą rzęsami", że problemu nie ma żadnego. W dziesięć minut zakupy były w kuchni, rachunek podpisany, a dziewczę odprowadzone do drzwi. Drzwi się zamknęły, dziewczę odjechało, czar prysnął, a Sznupek ciężko sapiąc, ledwie żywy padł na sofę. Ja się tylko uśmiechnęłam pod nosem, bo pomyślałam sobie, że ja bardzo lubię jak mężczyzna zawsze znajduje czas i siłę, aby pomóc zwiewnej i delikatnej istocie, jaką jest kobieta, a jeszcze bardziej lubię fakt, że takiego mężczyne mam u swojego boku. A że trochę sapie? No trudno, przecież czepiać się nie będę.
**********
No chyba tylko wypada pogratulować wyboru:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a dziękuje, dziękuje - starałąm się jak mogłam..:-D
UsuńGdybyś miała krajalnicę, to na niej pokroiłby cytryny i byłyby ostrza do wymiany... No i jestem pewna, że ja na pytanie: "A gdzie są mrożone cytryny?" na 100% odpowiedziałabym, że w piwnicy, albo w łazience w koszy na brudną bieliznę...
OdpowiedzUsuńPewnie i iskry by poszły..:) Widzę Dragonello, że mamy podobny zestaw odpowiedzi..:)
UsuńTjaaa... Tylko że ja na ogół nie potrafię ugryźć się w język :)
UsuńEch Mężczyźni :) Skąd to znam :)
OdpowiedzUsuńA jak juz zasiadl sapiac po tym wnoszeniu zakupow to nie mialas ochoty trzepotac rzesami podtykajac mu ten odkurzacz?:))))
OdpowiedzUsuńJa tez "lubie" jak Wspanialy pyta "a gdzie jest....?" na co zawsze odpowiadam "mieszkasz tu juz 9 lat, to moze sie wreszcie zacznij rozgladac".
Oj Star, nie wiem czy by podołał następnemu "trzepotowi rzęs"..:)
UsuńAaaa i parę dni temu zapytał mnie czy mamy tłuczek do ziemniaków..8-o A tłuczek od wielu lat w jednym miejscu stoi..:)
OdpowiedzUsuńbuuahahaha ha ha ha Sznupek jesteś genialny :-) Sznupcia chyba pokocham Tą Twoją Słodką Niezdarę ;-) dobrej niedzieli :-)))
OdpowiedzUsuńa z cytrynami miałaś rację :-))))
Aniu cieszę się że pomysł z cytrynami podpasował..:) Mma nadzieję, że Twój mąż ni erabie ich siekierą na podwórku?..:-D
UsuńA swoją drogą, chyba Panowie są wszyscy tacy sami, ja w domu jestem potrzebna też do odpowiadania na dziwne pytania mieszkając w nim 12 lat ha ha ha ;-)
OdpowiedzUsuńBo tu taj chyba Star ma rację, nasi Panowie muszą się zacząć rozglądać..:-D No niech to tylko Sznupek doczyta, to będę musiałą się rozejrzeć za nową Niezdarą...hehehe :)
UsuńMój Mężczyzna po usłyszeniu cytrynowej historii od razu powiedział, że on by wziął piłę mechaniczną ;)
OdpowiedzUsuńno widzisz, też masz pomysłowego Mężczyzne..:)Pewnie miałabyś cienkie plasterki :)
UsuńHahaha :) usmialam sie do lez, swietny ten twoj Sznupek :)
OdpowiedzUsuńI masz już plusa u Sznupka..;) Mówi, że wreszcie ktoś go docenił:)
Usuńhistoria z cytrynami mnie rozbroiła :) miły początek na blogu, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitamy serdecznia Marta, więcej znajdziesz na blogu sznupkowych przypadków:)
UsuńDobry wybór ;D
OdpowiedzUsuńChyba zrobię swojemu test na męskość, zamrożę cytrynę i każę pokroić, ciekawe czy da radę:D
OdpowiedzUsuńhahaha...dobre, dobre....daj znać jak mu posżło :)
UsuńDawałam już tu komentarz ale 1 sprawa ...
OdpowiedzUsuńWiele słyszałam o waszym blogu to Dzień Dobry Hawai lub u Pawła i Oli , dlatego postanowiłam wejśc tu i bardzo lubię waszego bloga i też chce żebyście zerknęli na mojego ;)
podroze-to-co-kocham.blogspot.com
Wejdźcie , ja was obserwuje , wy też jak wam sie spodoba obserwowac .
Dzieki za tego bloga i jak oczywiścei wejdźecie .
Sorry za błędy komputer ma lekki szwank ...'
Podrawiam
Marysia
Zajrzymy w wolnej chwili, dziękujemy za odwiedziny..:)
UsuńGenialna ta historia z cyrtyną. Obawiam się, że Mauryc słysząc takie skomplikowane polecenie nawet by się tego nie podjął i zajęczał "taki zmęczony jesteeeeem!" ;)
OdpowiedzUsuńhehe..Leniuch z tego Maurycego..:)
Usuńwlasnie padlam ze smiechu, ale zaraz wstane ;)
OdpowiedzUsuńno twoj sznupek to taki meski - ma cechy prawdziwego mezczyzny :D ! ;)
hehehe
Sznupka wyśle, on cipomoże wstać..:-p On zawsze chętny do pomocy :P
Usuń